Pewna Pani pracująca w firmie (nazwy z powodów oczywistych nie podaję), przez kilka lat była zatrudniona na umowę o pracę. Swoje obowiązki wykonywała należycie, czego dowodem były nagrody i premie. Bardzo lubiła swoją pracę m.in. dlatego, że świetnie współpracowało się z przełożonymi, a i atmosfera ze współpracownikami była doskonała. Zespół w którym przyszło Jej wykonywać zawodowe obowiązki, jak sama twierdziła, był zgrany i wzajemnie się uzupełniający. To oczywiście pozytywnie wpływało na wyniki w pracy.
Jednak z niewiadomych powodów, szef tej firmy został odwołany. Niedługo trzeba było czekać na kolejnego. Tym razem pojawiła się szefowa. Początkowe spotkania z Nią napawały optymizmem. Przekonywała pracowników, że owszem będą zmiany w firmie, ale nie rewolucyjne, a ewolucyjne. To wszystko jedynie po to, aby zwiększyć efektywność w pracy. Moja bohaterka, była więc przekonana, że współpraca z nową szefową będzie układała się dobrze, tym bardziej, że szefowa sprawiała wrażenie osoby profesjonalnej, doświadczonej i właściwej na właściwym miejscu.
Niestety szybko okazało się, że rzeczywistość zaczęła wyglądać zupełnie inaczej. Szefowa zarzucała ogromną ilością pracy naszą bohaterkę, powierzając Jej zadanie, które wykraczały w sposób znaczny poza obowiązki, dając też bardzo krótki termin ich wykonania.
Co robiła pracownica? W nerwach, w dużym napięciu spełniała to czego oczekiwała szefowa. Było to niezwykle trudne, bowiem niektóre z tych zadań, nie dość, że nie były w Jej gestii, to jeszcze dotyczyło to takich obszarów, w których nie miała doświadczenia. Bała się, po prostu tak po ludzku, że nie wykona tych obowiązków lub je źle wykona. Ta presja powodowała, że przesiadywała w pracy do późnych godzin wieczornych, brała też pracę do domu, co wpływało negatywnie na życie rodzinne. Tak na prawdę na życie rodzinne brakowało czasu. Zakupy nie były robione, dom nie posprzątany, nie miała czasu na rozmowę z dziećmi i rodziną. W domu więc zrodziło się napięcie i kłótnie z mężem, co też przekładało się na pracę. Powstało takie koło zamknięte. W domu źle, w pracy też źle. Po krótkim czasie bohaterka wpadła w nerwicę, rano jak szykowała się do pracy płakała, bała się do niej pójść, bo obawiała się przykrości i niezadowolenia ze strony szefowej, co niestety stało się faktem. Przedstawiając swoją pracę szefowa rzucała dokumentami o biurko, krzyczała, że wszystko jest źle zrobione, a nasza pracownica w ogóle nie nadaje się do pracy. Zdarzało się również, ze szefowa straszyła, że Ją zwolni z pracy. Bohaterka starała się jak mogła, ale Jej stan psychiczny stawał się co raz gorszy. Pracowała jednak dalej w pocie czoła. Czasami przychodziła do pracy chora, bo bała się pójść na zwolnienie lekarskie, nie brała tez urlopu wypoczynkowego.
No właśnie, nadszedł czas letni, jak wspomniałam bohaterka pracowała, o urlopie nawet nie pomyślała. Lato było bardzo upalne, w pracy nie było klimatyzacji, więc pracownicy przychodzili do pracy w strojach jak najlżejszych, żeby pomimo wysokich temperatur mieć w miarę komfort wykonywania pracy. Nasza bohaterka też pojawiała się w tzw. lżejszym stroju, ale na pewno nie takim, który w jakikolwiek sposób nie licowałaby z zasadami biurowymi. Wprawdzie w firmie tej nie obowiązywał dress code, ale Ona doskonale wiedziała, że do firmy przychodzi się w stroju odpowiednim. Jednego dnia, gdzie upał był niemiłosierny założyła do spódnicy bluzkę koszulową, która była bez rękawów. Bluzka ta odsłaniała tylko delikatnie ramiona, ale z uwagi na jej kształt i charakter, jak najbardziej pasowała do wymagań biurowych. Szefowa zobaczywszy na korytarzu naszą Panią, natychmiast wezwała Ją do gabinetu. I tam, zaczęła krzyczeć, że nasza bohaterka przyszła do pracy skandalicznie ubrana, że nie interesują Ją to, że jest upał. Jak jest za gorąco, to niech sobie pójdzie na urlop i wyjedzie nad morze. W ogóle wykrzykiwała, że bohaterka zawsze przychodziła źle ubrana, że źle pracowała, że nic nie umiała, i że nie pasuje do zespołu w którym pracuje. Nie dała nawet odezwać się pracownicy. Po kilkunastu minutach takiej tyrady kazała opuścić swój gabinet. Po godzinie wezwała Ją ponownie, tym razem wręczając wypowiedzenie umowy o pracę. Pracownica była w szoku tym co się stało, nie mogła uwierzyć, że tak można potraktować człowieka. Czym prędzej opuściła biuro, bo nie była już w stanie więcej znieść upokorzenia, które Ją spotkało. Po kilku dniach, jak ochłonęła stwierdziła, że jednak zawalczy o swoje, bo została zwolniona bez żadnej podstawy prawnej, a do tego przez wiele miesięcy była mobbingowana.
Nietrudno zatem się domyślić, jaki jest finał tej sytuacji. Sprawa trafiła oczywiście do sądu.
Wydawało się, że o mobbingu już tak wiele napisano, że jest to zjawisko tak napiętnowane, że praktycznie się nie zdarza. A jednak, nadal się to zdarza. Zdarzają się też zjawiska znacznie bardziej drastyczne niż ta opisana historia.
Ważne w tym wszystkim jest jednak to, że jeżeli kogoś dotyka taka sytuacja, żeby podejmować działania, składać sprawy do sądów, a nawet składać zawiadomienia o przestępstwie.
Każdego pracodawcę obowiązują określone przepisy w stosunku pracowników, których musi przestrzegać, a ponadto pracodawca winien pamiętać, że pracują u niego ludzie, a nie roboty. Zatem należy przestrzegać ludzkiej godności, szanować każdego człowieka niezależnie na jakim stanowisku pracuje. Takie sytuacje są niedopuszczalne i powinny być karane i napiętnowane.
A co dzieje się z naszą bohaterką? Dzielnie walczy w sądzie, ale jednak jest pod opieką psychologa, bo to co się Jej przydarzyło, mocno nadwyrężyło Jej emocje, wręcz złamało jej osobowość. Mam nadzieję, że jednak sobie poradzi i jak najszybciej wyjdzie z tego trudnego stanu w jakim się znalazła. Na szczęście rodzina zrozumiała co się działo w pracy, daje Jej teraz ogromne wsparcie, pomagając dojść do siebie. Na razie nie pracuje i nie szuka pracy. Jak mi powiedziała, nie jest jeszcze gotowa na nowe wyzwania zawodowe. Boi się, żeby podobna sytuacja nie przydarzyła się w przyszłości. Jednak z dnia na dzień jest co raz lepiej, a i w sądzie dzielnie daje sobie radę, nawet gdy spotkała się „oko w oko” z byłą szefową. Byłam z Niej dumna, że tak świetnie sobie poradziła. Jaki będzie finał sprawy w sądzie jeszcze nie wiemy, bo sprawa trwa nadal, ale optymistycznie patrzymy w przyszłość i spokojnie czekamy na wyrok.