Niejednokrotnie ludzie zadają sobie pytania, co jest dla nich szczęściem? Niektórzy twierdzą, że najważniejsze jest bycie bogatym, wtedy wszystko jest możliwe i osiąga się co się chce. Dla innych ważne jest, aby mieć udany i szczęśliwy związek, mieć kochającą się rodzinę, itp. Po chwili zastanowienia pewnie większość jednak odpowiada, że największym szczęściem w życiu jest zdrowie. Może to jest takim wytartym sloganem, natomiast jak kogoś dopadnie ciężka choroba lub ulegną wypadkowi, wówczas nie staje się to pustym stwierdzeniem, ale wartością nadrzędną. Przekonałam się o tym wielokrotnie, kiedy prowadziłam sprawy o odszkodowania związane z wypadkami, czy sprawy związane z błędami w sztuce lekarskiej, itp. Nieraz słyszałam, że to świetnie jak uzyska się odszkodowanie, bo to pomoże dalej żyć, ale pewnych kwestii zdrowotnych nie zmieni, szczególnie jak są trwałe uszczerbki na zdrowiu. To prawda i zgadzam się z tym stwierdzeniem. Sama też przechodziłam różne zdrowotne koleje losu i zdecydowanie twierdzę, że skoro mam teraz dobre zdrowie, to mam największe szczęście, choć zdarza mi się w ferworze codziennych obowiązków o tym zapomnieć.
Życie jest jednak przewrotne i ta prawda przypomniała mi się kilka dni temu, kiedy wydarzyło się dla mnie nieoczekiwane zdarzenie. Byłam w godzinach porannych umówiona z Klientem, z którym mieliśmy rozprawę w sądzie. Spotkaliśmy się wcześniej, żeby jeszcze raz omówić ważne dla Niego kwestie. Przed wyjazdem do sądu, klient zaproponował, aby pojechać taksówką, bo będzie łatwiej i szybciej, ponieważ w okolicy sądu są duże problemy z zaparkowaniem samochodu. Faktycznie, racja – pomyślałam. Tego dnia padał rzęsisty deszcz i nawet gdyby udało się znaleźć wolne miejsce do parkowania, nie można było wykluczyć, że będzie to oddalone od budynku. Zatem po co moknąć w strugach deszczu.
Wychodząc z mojego biura, oczywiście miałam torebkę, segregator z dokumentami, a przez moją rękę była przewieszona toga, bo jest to atrybut niezbędny do działania w sprawie jako pełnomocnik. Szliśmy do taksówki w dobrych nastrojach, bo przecież oboje dobrze przygotowaliśmy się do sprawy. W pewnym momencie podjechał oczekiwany pojazd i każde z nas wsiadało tylnymi drzwiami, każdy od innej strony. Klient jakoś szybko się uporał i znalazł się we wnętrzu, u mnie natomiast szło to nieco dłużej, bo przeszkadzała trochę torebka, segregator i toga. Usadowiłam się w końcu na tylnym siedzeniu może trochę w przedziwny sposób, bo we wnętrzu była tylko część mojej osoby, a nogi zostały jeszcze na zewnątrz. W związku z tym drzwi były otwarte i to na pełną szerokość. W nieoczekiwany sposób taksówka w wielkim pędzie ruszyła wykonując przy tym manewr skrętu. Oczywiście absolutnie nie spodziewałam się tego, bo przecież, rzec można, częściowo byłam na zewnątrz. Zupełnie nie wiedziałam co się dzieje. W takich chwilach są to ułamki sekund. Poczułam, że jakaś siła wypycha mnie na zewnątrz, ale jednocześnie coś mnie ciągnie w drugą stronę. To Klient z przytomnością umysłu złapał mnie za włosy tzw. koński ogon i przytrzymał. Dzięki Niemu nie wypadłam z tego pojazdu. Reakcja moja była niezwykle nerwowa, Klienta też, który zaczął krzyczeć na kierowcę, jak mógł On ruszyć przy otwartych drzwiach i w sytuacji kiedy pasażer nie siedział jeszcze bezpiecznie na swoim miejscu. Kierowca zaczął przepraszać, ale zupełnie nie pamiętam co mówił. Pomimo tego zdarzenie pojechaliśmy do sądu. Niestety byłam tak zdenerwowana tym co się wydarzyło, że tylko przez chwilę pomyślałam, jak sobie dam radę w sądzie.
Weszliśmy na salę sądową, Sędzia rozpoczął rozprawę, choć widziałam, że bardzo mi się przyglądał. Na pewno widać było mój niepokój, a i wcześniej z nerwów rozpłakałam się, więc widać było ślady na twarzy płynących łez. Nagle mój Klient poprosił Sąd o odroczenie sprawy, opowiadając co się wydarzyło. Nie był oczywiście zainteresowany przedłużaniem sprawy, bo występował jako powód i w Jego interesie leżało, aby sprawa osądzona była jak najszybciej. Sąd bez żadnego wahania stwierdził, że wystąpiła zrozumiała sytuacja i wniosek uwzględnił. Byłam wdzięczna Klientowi, że tak się zachował, za co podziękowałam z całego serca, bo wykazał się takim ludzkim odruchem. Nieważna stała się dla Niego w tym momencie Jego sprawa, a to, że mój stan nie był najlepszy. Sąd również wykazał się empatią i zrozumieniem, co było dla mnie niezwykle ważne.
Wobec tego zdecydowanie twierdzę, że zdrowie jest najważniejsze, bo nawet nie chcę myśleć, co by się mogło stać, gdybym wypadła z tej taksówki, tym bardziej, że działo się to naprawdę w bardzo ruchliwym miejscu. Zdaje sobie sprawę, bo podobny przypadek, który niestety skończył się uszczerbkiem na zdrowiu miał mój inny Klient i wiem, jak do dzisiaj boryka się z problemami zdrowotnymi. Natomiast ja jestem zdrowa, działam, bo następnego dnia bez żadnych problemów wróciłam do pracy, a nerwy szybko ukoiłam w zaciszu mojego domu.
W tym wszystkim ważne jest też i to, że trafiłam na przyjaznych ludzi, szczególnie mojego Klienta, który po tym wszystkim tak serdecznie się mną zaopiekował, choć przecież miało być odwrotnie, to ja Go miałam wspierać i dawać poczucie bezpieczeństwa. Na koniec tej historii zaczęliśmy żartować, że całe szczęście, że posiadam długie włosy, bo miał mnie jak złapać, żeby uniknąć katastrofy. No i ważne jest także i to, że Sąd podszedł do tej sytuacji tak po prostu po ludzku i życzliwie.
Zatem jaki jest z tego morał? Taki, że mam szczęście, bo mam dobre zdrowie, a i na swojej drodze spotykam po prostu fajnych ludzi.
Kierowca też zapewne przemyśli sobie to, co się wydarzyło i w przyszłości będzie dbał o to, aby pasażerowie byli w jego pojeździe bezpieczni i szczęśliwie docierali do celu.
Postanowiłam o tym napisać dlatego, że po pierwsze, jeszcze i tą drogą chciałam podziękować Klientowi, a po drugie podnieść, że z każdej sytuacji jest wyjście, nawet przy trudnych i skomplikowanych sprawach sądowych. Co zresztą zawsze powtarzam tym z którymi przychodzi mi się spotkać na drodze zawodowej. Nawet to trudne i skomplikowane prawo, zawiłe sprawi, itp., są tylko etapem, który przejdzie do przeszłości i jeśli sprawa nie zakończy się sukcesem, a mamy zdrowie, to dzięki niemu, możemy dalej działać i funkcjonować, aby odbudowywać to co być może wcześniej się utraciło.
Trochę naszło mnie dzisiaj tak refleksyjnie, ale chciałam podzielić się z Wami moimi przemyśleniami. Zatem działam dalej i kolejne wpisy na blogu są już przygotowywane, bo w prawie zawsze się coś dzieje i w związku z tym tematów nie brakuje.
Szczęście jest inne dla każdego – to prawda. Np. mnie aktualnie najbardziej zależy na zebraniu funduszy na budowę domu oraz realizacja zawodowa, ale mogę sobie na to pozwolić bo ze zdrowiem jest wszystko okej i moja rodzina jak i bliscy są świetni. Zupełnie inaczej byłoby w przypadku gdyby tych najważniejszych kwestii zabrakło.
Przyjemnie czyta się taki komentarz jak Twój. Widać optymistyczne spojrzenie na życie. Tak trzymaj. Pozdrawiam serdecznie.
Można się cieszyć z prostych rzeczy :)
Oj! Jak najbardziej :-)
Prawdopodobnie wiele kobiet znalazło się w takiej lub podobnej sytuacji. Dobrze się czyta, gdy wiemy, że ktoś przeżywa to co my. To trochę podnosi na duchu. Pozdrawiam.
Dzień dobry Kamila, dziękuję ślicznie za komentarz. Pozdrawiam