PRAWO DO BYCIA ZAPOMNIANYM

Walka Dawida z Goliatem – czyli prawo do bycia zapomnianym

Pewnie nie raz słyszały Panie o tym, że „w Internecie nic nie ginie”. Raz wrzucone zdjęcie, czy informacja ma podobno spędzić tam już wieki. Wątpię, żeby któraś z Pań chciała by wszystkie błędy, jakie ukazały się w Internecie były łatwe do odszukania. Aby przez samo wpisanie w Google imienia i nazwiska można było zobaczyć najbardziej niekorzystne zdjęcie z imprezy. Nie chciał też tego Mario Costeja González, obywatel Hiszpanii, który złożył skargę przeciwko wydawcy jednego z hiszpańskich dzienników oraz Google Inc. i Google Spain. I wygrał.

Sytuacja

            Pan González kilka lat wcześniej miał problemy. Z powodu jego zaległości wobec zakładu ubezpieczeń społecznych, w dzienniku zostało umieszczone ogłoszenie o licytacji jego nieruchomości. Wyszedł on jednak na prostą i kwestia zajęcia tej nieruchomości została rozwiązana. Jednak nawet kilka lat później, po wpisaniu jego danych w wyszukiwarce Google pojawiało się odniesienie do strony dziennika informującej o tej licytacji. Hiszpan utrzymywał, że te informacje są już bez znaczenia, a mają duży wpływ na postrzeganie jego osoby. Wnosił więc o usunięcie informacji ze strony dziennika oraz zobowiązania Google Spain lub Google Inc. do usunięcia lub ukrycia jego danych osobowych tak, by nie były ujawniane w wynikach wyszukiwania i powiązane z linkami do danej strony. Co ciekawe urząd przychylił się do jego wniosku jedynie wobec Google i, po różnych perypetiach i sprzeciwach ze strony korporacji, sprawa trafiła przed Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

A Trybunał też stanął po stronie Dawida

            Trybunał zadecydował, że operator wyszukiwarki internetowej (np. Google) jest m.in. administratorem danych osobowych i tym samym „podczepił” go pod część przepisów europejskich, które są dużo bardziej restrykcyjne w tej materii niż amerykańskie. Co najważniejsze dla Pana Gonzáleza i dla nas na przyszłość, Trybunał uznał, że jeżeli punktem wyjścia wyszukiwania jest czyjeś imię i nazwisko, to w określonych przypadkach operator musi usunąć z listy wyników linki zawierające informacje dotyczące tej osoby. Nawet jeżeli ze strony, do której link prowadzi dane informacje nie zostały usunięte i były one opublikowane zgodnie z prawem.

Z drugiej strony, należy poszukiwać równowagi pomiędzy prawami podstawowymi a uzasadnionym interesem dostępu do informacji. Jakie są to prawa podstawowe? Chodzi o prawo do poszanowania życia prywatnego i ochrony danych osobowych tego, którego dane dotyczą. Co do zasady, prawa podstawowe górują nad interesem internautów. Nie może być to jednak nadrzędność absolutna. To czy interes internautów przeważy zależy od:

  • charakteru informacji
  • ich istotności dla prywatności
  • interesu odbiorców, szczególnie przy osobach publicznych

Możliwości, jakie nam dał Trybunał

Dzięki temu wyrokowi, możemy żądać od operatora wyszukiwarki internetowej, aby usunął z wyświetlanej listy wyników linków do informacji, które chcemy żeby zostały po jakimś czasie zapomniane. Stąd właśnie nazwa tego nowego zjawiska: prawo do bycia zapomnianym”.

Niestety, orzeczenie odnosi się tylko do okoliczności, gdy punktem wyjścia jest imię i nazwisko zainteresowanej osoby. Jeżeli niepożądane linki pojawiają się po wpisaniu naszych jakichkolwiek innych danych, nie będzie można się powołać na wspomnianą sprawę.

Drogie Panie, jak widzicie mimo że Internet jawi się nam jako niekończąca się otchłań, pełna nieznanych zagrożeń to nie jesteśmy bez szans. Pojawia się coraz więcej środków do zdobywania wpływu na nasz internetowy byt. W końcu już Trybunały orzekają zgodnie z naszymi oczekiwaniami.

 

Źródło: mac.gov.pl; infor.pl

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s