Blog „Prawa strona kobiety” powstał kilka lat temu. Początkowo miał być głównie skierowany do kobiet i miały być poruszane aspekty prawne, które leżą w zainteresowaniu Pań. Jak to zwykle w życiu bywa, jedyną stałą jest zmiana, więc u mnie na blogu też się zmieniało co i rusz. Dlatego zamysł się zmienił, bo tak naprawdę prawne problemy dotyczyły i dotyczą nas wszystkich bez względu na to, czy jest się kobietą czy mężczyzną. Dlatego każdy wpis jest kierowany do wszystkich, którzy chcą wejść i przeczytać co nieco.
Czyli ja, autorka bloga, mająca na imię Monika, serdecznie witam każdego, kto przybywa do mojej przestrzeni i czyta to co chcę przekazać. Robię to najprościej jak potrafię, bez dziwacznych prawnych figur procesowych, określeń i innych, niezrozumiałych wpisów dla osób niebędących prawnikami.
Co będzie dzisiaj?
Dzisiejszy wpis będzie o kobietach, bo 8 marca już niebawem. To dzień, który przypomina nam, że my kobiety jesteśmy ważne, że liczą się także nasze potrzeby, że w świecie nie chcemy być obywatelkami numer dwa za mężczyznami, że chcemy kochać i być kochane, że chcemy, żeby naszym dzieciom żyło się szczęśliwie i bezpiecznie.
No tak, trochę tego jest, ale gdy sięgnie się głęboko, to zagadnień, które dotyczą kobiet jest naprawdę bardzo wiele.
Od razu zaznaczam, że nie jestem feministką, nie jestem aktywistką działającą np. na rzecz kobiet. Jestem po prostu skromną warszawską prawniczką, ale dostrzegam od lat wiele problemów, które dotykają kobiet tylko dlatego, że są kobietami.
Myślę, że zawsze jest dobra okazja, żeby prezentować światu takie tematy, bo im więcej i częściej o tym piszemy, tym większa szansa, że ktoś się zainteresuje. Oczywiście 8 marca jest jak najbardziej dobrą datą, bo uwaga wówczas skierowana jest przede wszystkim na kobiety. Sama też borykałam się z nierównym traktowaniem, z umniejszaniem mojej wiedzy i doświadczenia tylko dlatego, że jestem kobietą. Takie doświadczenia to bolesna niesprawiedliwość, przynajmniej tak to odbierałam.
Natomiast na polu zawodowym, przy pracy z Klientkami od lat widzę z jakimi problemami borykają się. Oczywiście wiele już się zmieniło, żeby kobieta przestała być przedmiotem i stała się podmiotem. Niestety zauważam jednak taką tendencję, że jak zrobiony zostanie krok do przodu, to za chwilę wykonywane są dwa kroki do tytułu. I tak w kółko. Wiadomo, taką drogą daleko się nie zajedzie, a przecież kobiety chcą mieć takie same prawa jak mężczyźni, przy wykonywaniu tej samej pracy, mieć zarobki takie jak mężczyźni, mieć takie same szanse na bycie szefem itd., itd. Wydaje się to oczywiste, a w praktyce oczywiste nie jest skoro kobiety wciąż walczą o swoje prawa i swój los.
Skąd wzięło się święto Dnia Kobiet?
Otóż, w lutym 1909 r. Socjalistyczna Partia Ameryki na ulicach Nowego Jorku zorganizowała marsz upamiętniający protest, który rok wcześniej odbył się właśnie 8 marca. Wtedy to kilkanaście tysięcy kobiet zaczęło protestować, domagając się dla siebie odpowiednich praw politycznych, ale także ekonomicznych. Akcja ta okazała się na tyle głośna i popularna, iż Międzynarodówka Socjalistyczna w Kopenhadze podjęła decyzję o ustanowieniu 8 marca Międzynarodowym Dniem Kobiet. I tak jest do dzisiaj.
Dobrze, że jest taki dzień, bo oprócz kwiatów, prezentów i uśmiechów dla kobiet przypomina się, że także mają prawa i nie powinny być spychane na margines życia w jakiejkolwiek jego odsłonie.
Kiedyś w PRL-u święto to było niezwykle uroczyście obchodzone. Były akademie w zakładach pracy ku czci kobiet, przemówienia władz państwowych i inne pokazowe atrakcje. Oczywiście nieodzownymi elementami były kwiaty, które najczęściej były dawane w formie jednego kwiatka, niekoniecznie bardzo świeżego. Dominowały wówczas goździki lub tulipany. Przez lata te kwiaty kojarzyły się właśnie z dniem 8 marca.
Natomiast największym hitem były prezenty dla kobiet: rajstopy – bezcenne, mydła – bezcenne, kawa lub herbata – też bezcenne.
Jak się trafił papier toaletowy to był już brylantem wśród prezentów.
Oj takie to były czasy i nie ma co do tego wracać. Wspomnę jedynie, że kobiety owszem były całowane w rękę, często wynoszone na piedestał, ale jednak nie były na równi traktowane z mężczyznami. We władzach państwowych, czy samorządowych w latach 60, 70, 80 tych XX wieku, nie pamiętam, żeby były kobiety. Jeśli chodzi o posłów, może były, ale jeśli tak, to gdzieś w głębokiej mniejszości. O tym, aby służyć w Policji, czy w Wojsku, mogły zapomnieć. Bycie szefem dużego zakładu, fabryki, itp. to była domena mężczyzn i dzielnie bronili swojej przestrzeni w tym zakresie. Wiele kobiet w tamtych latach w ogóle nie pracowało zawodowo, nie dlatego, że mężowie tak świetnie zarabiali, ale dlatego, że wielokroć mężowie po prostu nie pozwalali żonom pracować, twierdząc, że miejsce kobiety jest przy mężu i ma robić to co on chce.
Oczywiście dzisiejsze czasy są zdecydowanie inne, jednak wiele problemów pozostało, a i wyrosły nowe. Cóż, widać taki los kobiet, że ustawicznie i wciąż muszą upominać się o swoje.
Nie mniej jednak składam Wam kochane kobiety najserdeczniejsze życzenia, nich się darzy w życiu jak najlepiej, w zdrowiu, miłości, szczęściu, dobrobycie i bądźcie piękne nie tylko na wiosnę i niech wszystko się spełni o czym marzycie.
Życzę Wam także wolności, możliwości samodzielnego podejmowania decyzji i robienia w życiu tego czego chcecie. Niech zatem tak będzie. Wszystkiego dobrego.