Pracując jako prawnik obserwuję, że najwięcej sporów z jakimi mam do czynienia są to kłótnie o pieniądze. Nieważne, czy dotyczy to osób obcych dla siebie, czy też spokrewnionych. Nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej. Pieniądze budziły i budzą ogromne emocje. Dzisiaj będzie więc o pieniądzach. Będzie to jednak inne ujęcie tego zagadnienia, bo o alimentach. Oczywiście wiem, że były już posty o tej tematyce. Dotyczyły jednak alimentów dla dzieci. Tym razem postanowiłam zająć się nieco inną odsłoną, a mianowicie czy rodzic może wystąpić o alimenty dla siebie od dorosłych dzieci.
Nieraz mówi się, że „starość nie radość”. To dość popularne powiedzenie. Czy tak jest? Niestety wielokrotnie tak. Starsi ludzie pomimo, że mają dzieci, rodzinę są po prostu samotni. Do tego dochodzą różne dolegliwości chorobowe, nawet te bardzo poważne. Z finansami także czasami bywa krucho, bo renta, czy emerytura nie wystarczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Ciężko jest tak żyć. Rodzić najpierw najczęściej wychowywał dzieci i dbał o swoje pociechy. Dawał z siebie wszystko co było możliwe, żeby w najlepszy możliwy sposób weszły w dorosły świat. Gdy się tak wydarzyło, niektórzy uznali, że rodzic w ich życiu jest zbędny i niech sam sobie radzi.
Oczywiście od razu zaznaczam, że nie dzieje się tak w każdym przypadku. Przecież funkcjonuje mnóstwo wspaniałych rodzin, gdzie dzieci troszczą się o starszych rodziców, dając im mnóstwo miłości, opieki, ale także bezpieczeństwa finansowego.
Wracając jednak do sytuacji, gdy rodzic jest w innej sytuacji, a mianowicie żyje w niedostatku.
Czy można prawnie coś z tym zrobić?
Tak. Rodzic może wystąpić o alimenty od dzieci (oczywiście niedorosłych).
Aby uzyskać takie świadczenie muszą być spełnione określone przesłanki. Mianowicie, rodzic musi znajdować się w niedostatku. W sprawie sądowej o alimenty, tenże niedostatek jest słowem „kluczem”.
Zatem co to oznacza? Oznacza to, że rodzic po prostu nie ma możliwości zaspokojenia usprawiedliwionych potrzeb, czy też podstawowych potrzeb życiowych. Innymi słowy np. nie jest w stanie opłacić rachunków, wykupić lekarstw, zakupić podstawowej odzieży, zakupić opału na zimę, itp.
Drugą bardzo istotną przesłanką jest to, że nie ma możliwości np. z uwago na stan zdrowia podjęcia pracy, czy pracy dodatkowej. Rodzic nie posiada majątku z którego mógłby otrzymywać dochody np. mieć nieruchomość, którą mógłby wynajmować.
Występując do Sądu z pozwem o alimenty, oprócz tego co zostało podniesione powyżej, należy spojrzeć od strony prawnej na drugą stronę tego procesu, a mianowicie na dorosłe dziecko. Otóż, Sąd w takim przypadku będzie także badał jakie możliwości zarobkowe ma pozwany – dorosłe dziecko. W takim przypadku bierze się pod uwagę sytuację finansowo – rodzinną tej osoby. Dorosłe dziecko musi mieć środki na utrzymanie siebie i swojej rodziny, a dopiero następnie podlicza się środki, które mogłyby być w jakimś zakresie przeznaczone na alimenty dla rodzica.
Do dochodów dorosłego dziecka zalicza się wynagrodzenie z pracy zarobkowej, różnego rodzaju premie, dodatki do wynagrodzenia, emerytura, renta, oraz wszelkie inne dochody, np. z wynajmu nieruchomości, dywidend finansowych, itp.
Zatem, aby uzyskać wyrok zasądzający alimenty, muszą być spełnione przesłanki, które opisałam powyżej.
Oczywiście jak w każdej sprawie i do tego zagadnienia należy podchodzić indywidualnie. Np. jeśli jest kilkoro rodzeństwa, a Sąd uzna, że alimenty się należą rodzicowi, może rozłożyć obowiązek alimentacyjny na wszystkie dzieci równomiernie lub według ich możliwości finansowych.
Może być jednak taka sytuacja, że powołane powyżej przesłanki będą spełnione, a Sąd jednak nie przyzna na rzecz rodzica alimentów. Dlaczego? Dlatego, że bywają sytuacje, że rodzice przez całe życie nie dbali o swoje dzieci, nie wychowywali ich, prowadzili hulaszczy tryb życia, przetrwonili majątek, a potem w razie niedostatku wychodzą z roszczeniami do dzieci. Domaganie się alimentów w takim przypadku może zostać uznane przez Sąd za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego i świadczenie nie zostanie przyznane rodzicom.
Oczywiście najlepszą sytuacją jest jak w rodzinie panuje miłość, wzajemny szacunek, tolerancja, wspieranie się w każdej dziedzinie życia. Niestety tak nie jest, a często bywa tak, że idzie wojna na całego pomiędzy rodzicami, a dziećmi. No cóż i tak bywa.
Nawiązując do tytułu wpisu, nie tylko mówi się, że starość nie radość, ale także, że nie udała się starość Panu Bogu. Myślę jednak, że wszystko się udało i że życie do końca może być piękne, szczęśliwe i radosne. To tylko od nas samych zależy jakie ono będzie. Życzę wszystkim, aby żyło się jak najlepiej, żeby spełniały się wszystkie marzenia, ale przede wszystkim, żeby dopisywało zdrowie. Pozdrawiam serdecznie i do spotkania przy następnym wpisie.