Gdy postanawiam napisać na blogu posta, owszem wcześniej zastanawiam się jaki będzie temat. Czasami realizuje swoje pierwotne założenie, ale nie zawsze.
Dlaczego zmieniam zdanie? Dlatego, że nieraz następują takie wydarzenia prawne, które według mnie powinny nawet w krótkim poście znaleźć się na blogu, żeby wiedzieć „co w prawie piszczy”. Czasami spotykam się też z takimi zagadnieniami prawnymi, czy też powierzane mi są sprawy do prowadzenia, że warto się nimi podzielić, bo być może ktoś znajdzie się w podobnej sytuacji.
Przychodzą też takie dni, kiedy myślę, że może warto napisać, że mamy po prostu piękny dzień, że cudowne są spotkania z rodziną i przyjaciółmi, itp. Choć to nie ma nic wspólnego z prawem, nie szkodzi. Tym samy chcę pokazać mój punkt wiedzenia na takie zwykłe życie i przypomnieć, że jestem człowiekiem z krwi i kości, który nie żyje tylko pracą, sądami, sprawami prawnymi, ale jak każdy potrzebuje trochę odpoczynku, kontaktu z naturą, itp. Posiada też troski jak każdy z Was i nieraz musi się nagłowić żeby pewne sprawy rozwiązać jak należy.
Ktoś może powiedzieć, że jest mi łatwiej, bo jestem prawnikiem. Nic z tych rzeczy. Znane jest powiedzenie, że „szewc bez butów chodzi” i dotyczy to także prawników. O sprawy Klientów walczy się jak lwy, a w swoich osobistych sprawach najlepiej schować się w kąt i przeczekać.
Wracając jednak do tematów postów, na dzisiaj zaplanowałam zupełnie inny, ale rano zadzwoniła do mnie Klientka, że bardzo denerwuje się przez rozprawą sądową, którą mamy za kilka dni. Nie dziwi mnie to, tym bardziej, że w Sądzie będzie po raz pierwszy. Jest to zupełnie naturalne, szczególnie, że sala sądowa, sędziowie i w ogóle obcy ludzie, przed którymi trzeba mówić o swoich sprawach nie jest ani lekkie, ani łatwe, czy przyjemne. Większość osób, które stają przed Sądem, ma takie odczucia i stres im niejednokrotnie towarzyszy, ale zapewniam, że można sobie z nim poradzić i przejść tę sytuację w jak najłagodniejszy sposób.
Dlaczego spokój jest istotny? Dlatego, że nerwy zawsze są złym doradcą, nie tylko z powodu tego, że tracimy pewność siebie, ale z powodu, że wówczas podczas składania zeznań można zapomnieć i nie powiedzieć o wielu istotnych kwestiach.
Dobrze jest starać się jak najbardziej zminimalizować stres. Ktoś w tym miejscu może powiedzieć, że się nie da. Otóż, da się, naprawdę. Wiem, bo wielokrotnie przechodziłam to z Klientami, którzy później dziękowali mi, że właśnie na kwestię odpuszczenia stresu tak mocno naciskałam.
Co zalecam moim Klientom przed rozprawami sądowymi?
Przygotowywać się do nich znacznie wcześniej, a już na dzień przed rozprawą zająć się zupełnie czymś innym.
Na ile jest to możliwe, proponuję skupić się na czymś przyjemnym, co sprawi radość, wyluzowanie i starać się naprawdę nie myśleć o tym co wydarzy się następnego dnia w Sądzie. Jeśli udaje się robić coś, co odciąga od myśli krążących wokół Sądu to jest to już duży sukces.
Warto pójść do Sądu z tzw. „wolną głową”, szczególnie bez krążących czarnych scenariuszy. To ostatnie może spowodować, że zamiast skupiać się na merytorycznej stronie, myśli będą zatruwały głowę i krążyły wokół czegoś, co w cale nie musi się wydarzyć.
Mam też takie doświadczenie z niektórymi Klientami, że zadają mnóstwo pytań np., „a co się stanie gdy ………..?”. Oczywiście odpowiadam na te pytania, tylko po co w ogóle skupiać się na tym co tylko hipotetycznie zakłada się.
Wygląda to bowiem tak, że wówczas opowiadam jak od strony przepisów, procedur wygląda sytuacja, gdy ona wystąpi. Jest to zatem czysto teoretyczne rozważanie na dany moment, a praktycznie często osoby, które tego słuchają, nawet nie zapamiętują wszystkiego, bądź wiedza zaczyna ich przerażać, że tego tyle jest i że jest to aż tak skomplikowane.
Dlatego wówczas mówię, że po pierwsze martwić się będziemy później, a po drugie odnośnie przepisów i procedury jest zawodowy pełnomocnik i nie ma potrzeby, aby Klient zawracał sobie tym głowę.
Sama przywiązuję dużą wagę do tego, żeby moi Klienci czuli się jak najmniej zestresowani, żeby wiedzieli, że rozprawa w Sądzie to nie jest koniec świata. Im Klient będzie spokojniejszy to i też lepiej pójdzie dana sprawa.
Oczywiście pamiętam o tym, że wszyscy jesteśmy ludźmi i czasami mamy słabsze dni i nie zawsze udaje się stres utrzymać na wodzy, warto jednak przynajmniej podjąć próbę i z optymizmem patrzeć w przyszłość.