Zapomnieć – zdarza się.

Zapominalscy, tak, tak, żyją takie osoby wśród nas. Sami zapewne też niejednokrotnie tak mówiliśmy lub mówimy o sobie.

Myślę, że każdemu zdarzyło się choć jeden raz czegoś zapomnieć lub o czymś zapomnieć. Nie jest to przyjemne, gdy daleko od domu np. w drodze do pracy, pojawia się myśl „no pięknie, zapomniałam laptopa, albo telefonu”. Nie ma problemu, gdy mamy zapas czasowy i możemy spokojnie wrócić do naszego domostwa, gorzej, gdy jest inaczej. Wówczas zaczynają się nerwowe telefony do pracy, że się spóźnimy, albo przekładanie spotkań na godzinę późniejszą, itd., itd.. Skąd my to znamy?

U mnie też bywało zapomnieć o czymś, ale po trudnych doświadczeniach pilnuję się jak nigdy wcześniej. Zatrzaśnięte kluczyki w samochodzie, czy zatrzaśnięte drzwi do domu, zrobiły swoje. Teraz pilnuję ich jak oka w głowie. Telefon też czasami zostawał na stole w kuchni (najczęściej). Dzisiaj zanim wyjdę z domu, sprawdzam kilkakrotnie czy wszystko czego potrzebuję mam przy sobie.

Oczywiście zdarzało mi się zostawiać ubrania, czy kosmetyki na wyjazdach, ale to jednak zdecydowanie mniejszy problem niż sytuacje opisane powyżej.

Teraz przypomniały mi się sytuacje z dzieciństwa, które wielokrotnie przydarzały się, szczególnie jadąc z rodzicami na wakacje.

Będąc w samochodzie już naprawdę wiele kilometrów od domu, mama pytała taty „Kochanie, czy wyłączyłam żelazko?”.

Mina taty w takich momentach była bezcenna. Nie wspomnę o kolorze skóry na twarzy, która stawała się tak czerwona, że ten rodzaj czerwieni nawet dzisiaj jest mi trudno opisać. Wracaliśmy więc z powrotem, a na miejscu okazywało się, że żelazko było wyłączone. Potem tata sprawdzał, czy urządzenia elektryczne nie były połączone ze źródłem prądu, czy gaz wyłączony, czy okna pozamykane. Wydawało się, że nic nie mogło już zaskoczyć, gdy pewnego razu będąc znów w podróży, mama swoim anielskim głosem zapytała „Kochanie, czy zamknęliśmy drzwi od mieszkania na klucz”. Tata wówczas z trudem wydobył z siebie głos, używając niecenzuralnych słów, a na koniec oświadczył, że ma to gdzieś, czy mieszkanie zostało otwarte i niech się dzieje co chce.

Będąc dorosłą osobą też zdarzały mi się wakacyjne wpadki w postaci niezabrania butów, żadnych, oprócz tych, które miałam na nogach, bądź pozostawienia naprawdę potrzebnych ubrań nie tylko moich, ale także moich bliskich.

Natomiast w pracy nie mogę sobie pozwolić na zapominanie, czy roztargnienie. Przede wszystkim dlatego, że sprawy, które powierzają mi do prowadzenia Klienci są ich sprawami i dla nich są najważniejsze na świecie. Poza tym zaufali mi, wierząc, że mają do czynienia z osobą profesjonalną i rzetelną. W przepisach obowiązują nas wielokrotnie terminy, których musimy się bezwzględnie trzymać, bo ich przekroczenie może powodować, że dana czynność prawna nie będzie skuteczna.

Ale o czym to ja chciałam dzisiaj napisać? Aha, już mi się przypomniało.

Otóż, o tym czy osoba, która występuje w sądzie jako strona, może naprawić swoje roztargnienie, czy zapomnienie?

Tak, może i to na pewno jest dobra wiadomość.

O czym najczęściej się zapomina np. dokonać opłaty sądowej, nie dołączyć wszystkich dokumentów do pisma procesowego, pomimo, że znajdują się na liście załączników, dołączyć nieczytelne kserokopie, wysłać do sądu niewystarczającą ilość egzemplarzy.

W takiej sytuacji, jeśli zorientujemy się, że nie dochowaliśmy staranności składając pisma do sądu, można czym prędzej dosłać to, o czym zapomnieliśmy. Jeśli natomiast nie mamy świadomości, że czegoś nie załączyliśmy, wówczas sąd wezwie do uzupełnienia braków.

Jeśli otrzymacie takie wezwanie sądu, wówczas zdecydowanie proponuję naprawdę rzetelnie się przyłożyć.

Dlatego dobrze jest, aby takie zarządzenie sądu wnikliwie przeczytać. Po pierwsze, aby stwierdzić co jest do uzupełnienia, a po drugie jaki mamy termin. Niedochowanie terminu, bądź kolejne zapominalstwo może się już źle skończyć np. pozew może zostać zwrócony, dany dowód może być już nie wzięty pod uwagę, itp.

Te braki, które wymieniałam, szczególnie dotyczące opłat sądowych, czy ilości egzemplarzy pism procesowych nie muszą wynikać z roztargnienia, a z braku wiedzy ile mamy np. do zapłacenia opłaty sądowej przy wniesieniu pozwu. Taki brak wiedzy wydaje się zupełnie zrozumiałym, choć warto mieć zawsze z tyłu głowy zdanie, że „nieznajomość prawa szkodzi”.

Jak ktoś wie, że nie poradzi sobie ze sprawą sądową, zawsze może skorzystać z pomocy prawnika.

Zatem, jak działamy sami bez profesjonalnego pełnomocnika, wówczas sąd wezwie do uzupełnienia  braków. W przypadku gdy reprezentuje nas radca prawny lub adwokat, a są braki to wówczas jest „insza inszość”. Wówczas sytuacja się komplikuje, o tym jednak napiszę następnym razem, oczywiście jak nie zapomnę.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s