Obecnie głównie spędzamy czas w domach z wiadomego powodu. Niejedna osoba opowiada jak sobie z tym radzi, ja też opisywałam przebieg swojego dnia. Głównie te opowieści dotyczyły tego, że sprzątaliśmy, gotowaliśmy, robiłyśmy porządki w taki sposób, aby wyrzucić niepotrzebne rzeczy. Opowiadaliśmy też jak radziliśmy sobie pracując zdalnie i jak w domowych pieleszach znaleźć siły i chęci, żeby zebrać się do pracy zawodowej. Zresztą tak mamy nadal.
Niestety nie we wszystkich domach i nie w każdej rodzinie wygląda to tak, jak napisałam powyżej. W wielu domach istnieje przemoc i agresja w stosunku do partnera, czy dzieci.
Co ważne, najczęściej ofiary takiej przemocy, nie opowiadają, co ich spotkało. Wręcz przeciwnie, milczą i nikomu się nie skarżą, znosząc w samotności dramat, który rozgrywa się w czterech ścianach.
Właśnie dlatego, poruszam ten temat, bo niestety przemoc w rodzinie, choć od dawna jest poważnym problemem, ostatnio co raz bardziej nabiera na sile.
Dlaczego? Bo niektórzy wręcz czują się bezkarni. No bo kto się dzisiaj tym zainteresuje. Większość osób skupia się na tym, że mamy wszechobecnie panującego wirusa i trzeba się przed nim chronić wszelkimi możliwymi sposobami, że sytuacja gospodarcza jest co raz trudniejsza, że firmy ledwo zipią, a pracownicy tracą prace. To jest oczywiście bardzo ważne, ale pamiętać trzeba, że życie toczy się nadal i ci którzy stosowali przemoc nagle nie stali się aniołkami, a ci, którzy tego wcześniej nie robili właśnie w ostatnim czasie, niestety na taką drogę weszli. To często związane jest z frustracją, z ciągłym przebywaniem z partnerem i z dziećmi, nie mając perspektyw na dalsze życie. To rodzi agresję, a agresja jest wyładowywana na najbliższych. Do tego dochodzi jeszcze przekonanie sprawców, że dzisiaj im nikt nic nie zrobi, bo policja jest zajęta pilnowaniem tych, którzy są na przymusowej kwarantannie, sądy procują na pół gwizdka, a prokuratura jest zajęta „przepychankami” z cyklu czy dana sprawa jest polityczna, czy nie.
Nic z tych rzeczy. Żadne przepisy, ani sytuacja w której obecnie znajdujemy się, nie spowodowały, że organy ścigania, czy związane z wymiarem sprawiedliwości mogą nic nie robić.
Wręcz przeciwnie, policja ma te same zadania do wykonania, jak przed pandemią. Jeśli jest zgłoszenie, czy złożone zawiadomienie o przestępstwie mają działać. Sądy pracują, choć faktycznie w ograniczonym zakresie, ale są określone kategorie spraw pilnych, które bez względu na jakim etapie mamy stan epidemii, muszą prowadzić.
Jako przykład niech posłuży choćby rozpatrzenie wniosku o zastosowanie wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania. Takie sprawy są na bieżąco w Sądzie rozpoznawane. Dotyczy to też przestępstw przemocy w rodzinie.
Wobec tego, jeśli taka przemoc występuje, to trzeba działać tak jakbyśmy nie mieli epidemii. Można wzywać Policję (nawet trzeba), składać zawiadomienia o przestępstwie, składać zeznania w charakterze świadków. To na Policji spoczywa obowiązek, aby takie przesłuchania odbyły się w sposób bezpieczny i z zachowaniem wszelkich obecnie panujących rygorów związanych z wirusem.
Sąsiedzi, czy znajomi jeśli wiedzą, że dzieje się coś niepokojącego, nie powinni chować głowy w piasek. Szczególnie, jeśli z sąsiedniego mieszkania dochodzą krzyki, słychać awantury. Naprawdę warto zainteresować się tym, co się dzieje, bo nieraz taka sąsiedzka pomoc może komuś uratować zdrowie lub życie. Wystarczy zadzwonić na Policję lub pod numer alarmowy. To zajmuje naprawdę niewiele czasu, a korzyści z takiego powiadomienia mogą być bezcenne, bo przerwie się koszmar osób, które są bite, poniżane, zastraszane, itp.
Uważam, że powinno się pisać, mówić o tym bez przerwy, żeby uświadamiać ofiarom przemocy, że w każdej sytuacji, nawet tej obecnej mogą się zwrócić o pomoc.
Kolejną istotną kwestią jest to, iż od kilku lat obowiązuje w naszym kraju ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Zawiera ona oczywiście szereg przepisów w zakresie, o którym mowa powyżej. Natomiast chciałabym zwrócić uwagę szczególną na jeden z nich.
Otóż, jeśli członek rodziny wspólnie zamieszkujący swoim zachowaniem polegającym na stosowaniu przemocy w rodzinie czyni szczególnie uciążliwym wspólne zamieszkiwanie, osoba dotknięta przemocą może żądać, aby Sąd zobowiązał sprawcę do opuszczenia mieszkania.
Oczywiście wymaga to złożenia wniosku do Sądu, w tym przypadku do Sądu cywilnego, ale to są sprawy należące do kategorii spraw pilnych, a zatem muszą być rozpatrzone w pierwszej kolejności, a Sąd na wydanie orzeczenia ma trzydzieści dni.
W swoich kolejnych wpisach wrócę do tej ustawy i opiszę zawarte w niej regulacje prawne bardziej szczegółowo. Natomiast dzisiaj chciałam zwrócić uwagę, że przemoc w rodzinie jest nadal palącym problemem. Chciałabym też, aby osoby pokrzywdzone tą przemocą, wiedziały, że mogą szukać pomocy, że nikt nie uchylił, czy nie zawiesił przepisów z powodu koronawirusa, czyniąc możliwości, aby sprawcy tych przestępstw czuli się bezkarni. Wręcz przeciwnie, orany ścigania, czy organy wymiaru sprawiedliwości mają działać, bo nikt ich z tego działania nie zwolnił. Niezależnie, czy mamy okres pandemii, czy nie.