Zapewne jak większość kobiet, (bo czy wszystkie tego nie wiem) lubię ładnie wyglądać. Przywiązuje do tego wagę, ale nie z próżności, tylko z faktu jaki rodzaj pracy wykonuję. No dobrze, przyznam się jest też i trochę z próżności. Tylko, że taka próżność chyba nie jest wadą, a zaletą, tak przynajmniej mi się wydaje.
Moja praca polega głównie na kontaktach z ludźmi. Uważam, że odpowiedni strój jest nie tylko wyrazem zewnętrznym mojej Kancelarii, którą reprezentuję, ale też szacunkiem wobec osób, które powierzają mi swoje sprawy. Choć, jak kiedyś napisałam, nie obowiązuje u mnie dress code, to jednak kostiumy, czy sukienki towarzyszą mi na co dzień. Do tego dochodzi skromna nie rzucająca się w oczy biżuteria i delikatny makijaż. Oczywiście, mam czasami takie dni, że nie bardzo mi się chce czynić poranne przygotowania odnośnie wyglądu, to jednak mobilizuje się, bo przecież nie mogę pojawić się w dresie. Jak by to zresztą wyglądało.
Często też bywam w sądzie i miejsce to traktuję z dużą powagą, wyrażając nie tylko swoim zachowaniem, ale też i odpowiednim strojem.
Zresztą też niejednokrotnie zdarzają mi się pytania moich Klientów, którzy po raz pierwszy mają styczność z miejscem zarezerwowanym dla Temidy, jak się ubrać, żeby wyglądać z powagą i odpowiednio do miejsca. Oczywiście odpowiadam na te pytania, bo chodzi mi również i o to, żeby podczas pobytu w sądzie osoby, które występują na sali rozpraw czuły się dobrze w swoim stroju i żeby nie spotkały się z jakimiś uwagami ze strony sądu. Aby skupiły się na swoich sprawach i nic ich nie rozpraszało, a już na pewno nie ubranie, które włożyli na siebie.
Występując w sądzie jako pełnomocnik, czy obrońca jestem zawsze ubrana w togę, co w razie ewentualnych jakiś niedociągnięć w stroju, przykryje takowe. Staram się jednak, aby takich sytuacji nie było i chyba mi się nie przydarzyły, a przynajmniej nie pamiętam.
Sąd to miejsce, gdzie czasami na swoją sprawę trzeba poczekać na korytarzu dłużej niż pierwotnie się planowało. Najczęściej jest to wynikiem przedłużających się posiedzeń w sprawach, które swój wyznaczony czas miały we wcześniejszych godzinach. Tak też było ostatnio, gdzie siedzieliśmy z Klientem pod salą rozpraw, oczekując na wywołanie naszej sprawy. Początkowo Klient nieco się denerwował, powtarzał co powinien powiedzieć, żeby czegoś nie zapomnieć. Poprosiłam, żeby oderwał się na chwilę od swojej sprawy, bo na pewno da radę, a to powtarzanie spowoduje u Niego większe nerwy. Posłuchał i zaczął rozglądać się wokół. A tu, co chwilę przechodzili ludzie z dokumentami w rękach, inni z togami przewieszonym przez ręce. Klient mój nagle zapytał, „dlaczego macie żaboty w takich różnych kolorach?”. Pytanie może z pozoru naiwne, ale po dogłębnym zastanowieniu, okazuje się, że wcale takie nie jest. No bo skąd osoby nie mające nic wspólnego z Wymiarem Sprawiedliwości mogą to wiedzieć. Pomyślałam, że dobrze się stało, że Klient zostawił na chwilę swoją sprawę w spokoju i zaczęliśmy rozmawiać o „strojach sądowych”.
Grzecznie więc zaczęłam tłumaczyć, po czym można rozpoznać z jakim prawnikiem ma się do czynienia. Za nim jednak do tego przeszłam Klient zapytał: „Czy Pani wie, kto jest kim?” Zdecydowanie tak i to jest bardzo proste” – odpowiedziałam.
W tym miejscu zaczęłam moje krótkie tłumaczenie. „Proszę przyglądać się żabotom, jak Pan to pięknie nazwał. Toga z niebieskim żabotem, to toga radców prawnych. Notabene właśnie w takowej występuję w Sądzie. Klient na chwilę mi przerwał i stwierdził: „faktycznie i jeszcze ma Pani na kołnierzu takie niebieskie wykończenie. Wobec tego wiadomo, że jest Pani radcą prawnym”. „Otóż to” – rzekłam. „Adwokaci mają żaboty zielone i to ich wyróżnia spośród radców prawnych”. Klient na chwilę odszedł od stroju prawnego i zapytał, w zasadzie czym różni się zawód radcy prawnego od adwokata. Odpowiedziałam, że historycznie rzecz ujmując to długa opowieść i może innym razem, jak starczy czasu, a może po prostu napiszę o tym na swoim blogu. „Zatem wracamy do tóg” – napomknął Klient. „Jak najbardziej” – rzekłam i dalej opisywałam te stroje sądowe. „Otóż, sędziowie mają togi z fioletowymi żabotami i oczywiście do tego dochodzi łańcuch z orłem. Tylko, że łańcuch sędzia ma założony podczas rozprawy lub posiedzenia. Nie przechadza się po korytarzu w todze i z łańcuchem, bo tak wygląda jedynie podczas gdy rozpatruje sprawę na sali rozpraw. Natomiast gdybyśmy byli w części sądu, gdzie odbywają się sprawy karne, zobaczyłby Pan prokuratorów, a ich togi mają czerwone żaboty.” Po chwili zastanowienia się, Klient stwierdził, że to faktycznie dość proste i dzięki tym kolorom na togach wiadomo kto jest kim.
Wobec tego, tak w krótkiej pogawędce udało mi się wyjaśnić, kto jaką togę zakłada, Klient przez chwilę skierował swoje myśli na inne tory, szybciej zleciał nam czas oczekiwania na rozprawę. W pewnym momencie założyłam na siebie swoją togę radcowską i dziarsko weszliśmy z Klientem na salę rozpraw. Przy okazji tej naszej rozmowy, przyszło mi do głowy, żeby opisać te stroje na blogu, co niniejszym uczyniłam. Powstał też pomysł na kolejny wpis, czym różnią się zawody adwokatów i radców prawnych i dlaczego te oba zawody funkcjonują jako oddzielne, ale to już następnym razem.
Ciekawa notka :)
Miło mi :-)