I jak to było dalej? O! Już wiem: „Paweł i Gaweł w jednym stali domu. Paweł na górze, a Gaweł na dole. Paweł, spokojny, nie wadził nikomu. Gaweł najdziksze wymyślał swawole……….”
Zacytowany fragment wiersza jest oczywiście autorstwa Aleksandra Fredry. Jak się wczytamy w całość tego tekstu, to pięknie pasuje nam często do niełatwych kontaktów sąsiedzkich, gdzie jeden dokucza drugiemu, przeszkadza, jest złośliwy, niegrzeczny, itp. Jeśli te, nazwijmy trudne kontakty, dotyczą tylko sfery emocjonalnej, to można powiedzieć: „OK., trudno, nieprzyjemny sąsiad”, ale jak zaczyna być to uciążliwe i pociąga za sobą jakieś negatywne zdarzenia, to nie warto powiedzieć tylko „OK., trudno”. Warto zacząć działać. Napisałam na moim blogu jakiś czas temu o tzw. uciążliwym sąsiedzie. Wracam do tego zagadnienia, bo obiecałam, a poza tym okazało się, że takich spraw z tzw. uciążliwymi sąsiadami jest wiele. Tym samym przypomnę jakie macie możliwości prawne w tym zakresie.
Jeśli mamy do czynienia z tzw. uciążliwym sąsiadem, na początek proponuję rozmowy i ugodowe załatwienie sporu. To nieraz pomaga, zważywszy na to, że często na wiele lat jesteśmy „skazani” na takiego sąsiada, więc po co zaogniać konflikt, a może po rozmowach sąsiad pójdzie po rozum do głowy i uspokoi się.
Gdy to nie przyniesie żadnych rezultatów, wówczas można podjąć stosowne kroki prawne, choć od razu uprzedzam, może to nie być łatwe.
Wprawdzie przepisy kodeksu cywilnego powiadają, że „Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.”, to z praktyki wiem, że toczenie takich spraw przed sądem często jest długotrwałe i niestety nie zawsze kończy się sukcesem. W takich sprawach ważne dla oceny prawnej jest kwestia korzystania z nieruchomości przez jednego z sąsiadów ponad przeciętną miarę, a to może być różnie interpretowane. Ok., ale nie marudzę już, że może być trudno, bo przecież trudno, to nie zawsze oznacza niemożliwe, a wręcz odwrotnie, są sytuacje, gdzie można sprawę załatwić konkretnie i skutecznie.
Najczęściej, mamy do czynienia z hałasującymi sąsiadami w godzinach nocnych. Co wtedy robić? Należy wezwać Straż Miejską lub Policję. Taka sytuacja stanowi bowiem wykroczenie, bo każdy, kto hałasem zakłóca spokój, dopuszcza się właśnie wykroczenia. W takich sytuacjach Straż Miejska, czy Policja zobowiązane są do przyjęcia zgłoszenia i podjęcia interwencji. Hałasujący sąsiad może być wówczas ukarany mandatem, ale też może sprawa ostatecznie trafić do sądu, gdzie za takie wykroczenie może być nałożona kara np. grzywny lub aresztu. Wprawdzie miałam sprawę, gdzie sąsiad był tak „nieznośny”, że ostatecznie udało się doprowadzić do eksmisji, ale sprawa była trudna, wymagająca wielu świadków i innych dowodów i dotyczyło to tzw. mieszkania lokatorskiego.
Mamy jednak przypadki, że zachowanie uciążliwego sąsiada, przekracza już wszelkie zasady i korzysta on ze swej nieruchomości ponad przeciętną miarę. Wówczas można wystąpić do sądu z powództwem o zaniechanie naruszeń, które szczegółowo opisuje się w pozwie. Należy jednak pamiętać, że w procesie sądowym w takim przypadku ciężar udowodnienia, że miało miejsce zakłócanie spokoju, będzie ciążyło na tym, kto taki pozew wnosi. Wobec tego jeśli jesteście już tak zdesperowani, bo wcześniejsze działania nie przyniosły żadnych rezultatów, to przed wniesieniem sprawy do sądu zadbajcie o dowody. Mogą nimi być np.: zeznania świadków, filmy, zdjęcia, pisma kierowane do tego sąsiada, pisma kierowane np. do spółdzielni mieszkaniowej, zarządu wspólnoty, itp.
Osobną kwestią jest, jak w mieszkaniu nie mieszka jego właściciel, a ów lokal jest wynajmowany. Jeśli wzywacie Policję lub Straż Miejską, to oczywistą sprawą jest, iż dotyczy to tego lokatora. Nie mniej jednak nie ma żadnych przeszkód, a wręcz jest to wskazane, żeby o takich incydentach powiadomić właściciela mieszkania. Właściciel może wypowiedzieć umowę najmu takiemu lokatorowi, a gdy lokator się wyprowadzi mamy go „z głowy”.
Oczywiście takich przypadków związanych z uciążliwym sąsiadem może być wiele, bo to nie chodzi tylko o hałasy, ale np. przetrzymywanie śmieci w mieszkaniu w takich ilościach, że powoduje to zagrożenie epidemiologiczne, przetrzymywanie znacznej ilości zwierząt, gdzie mieszkanie nie jest do tego przystosowane, nagminne zastawianie na parkingu innych samochodów, mycie samochodu na osiedlowym parkingu, itp. Sposób postępowania zazwyczaj jest jednak taki sam. Proponuję więc najpierw rozmowy, a jak te nie przyniosą rezultatów, to cóż, wówczas nie macie innego wyjścia, trzeba podjąć odpowiednie kroki prawne, aby „przemiły” sąsiad wreszcie zaczął przestrzegać prawa, stosunków międzyludzkich i żeby wiedział, że nie istnieje taka zasada „wolnoć Tomku w swoim domku”