Kobiety kochają swoje samochody

Pewnie jak wiele kobiet, jestem kierowcą i lubię swój samochód. Nie używam sformułowania „kocham”, bo tak nie jest. Wychodzę z założenia, że kocha się ludzi, zwierzęta, ale przedmioty, to byłaby przesada.

To jest jednak tylko mój punkt widzenia. Inne kobiety mogą do tego podchodzić w różny sposób i kochać swoje pojazdy.

Może dlatego, że moje auto tylko lubię, sprawił mi psikusa i nagle zepsuł się. Pewnie są kobiety, które radzą sobie w takich sytuacjach bez problemu. Natomiast ja niekoniecznie.

Zacznę od początku. Poranek, kawa, lekkie śniadanie, wrzucenie na siebie stroju służbowego, makijaż, a w głowie układanie całego dnia, który przede mną. W zasadzie normalka. Przecież każdego dnia tak jest: kawa, lekkie śniadanie, itd. W między czasie jeszcze wykonanych kilka najważniejszych telefonów i gotowa, aby zmierzyć się z wyzwaniami dnia codziennego. Wychodzę z domu, w ręku torebka, teczka z dokumentami i kluczyki. Wsiadam do auta, włączam ulubioną stację radiową, gdzie od rana gra „orzeźwiająca” muzyka i ruszam. Po krótkiej jeździe samochód nagle zaczyna się dziwnie zachowywać. Widzę i czuję, że coś jest nie tak, ale jadę. Dzieje się co raz gorzej, jednak wciąż jadę. Zaczyna dopadać mnie stres i panika, co będzie jak się auto zepsuje. Przecież mam dzisiaj kilka spotkań, do przygotowania też dokumenty, które są ważne. W desperacji, która w pewnym momencie osiąga punkt kulminacyjny, zaczynam mówić do swojego pojazdu: Nie teraz, daj radę, wytrzymaj, nie rób mi tego, dowieź mnie bezpiecznie do pracy”. Posłuchał, dojechałam, choć wiedziałam, że odbyło się to jakimś cudem. Weszłam do biura i usiadłam za biurkiem z okropną myślą co dalej?”.

Niejedna z Was, pewnie w takiej sytuacji zachowałaby spokój, no bo przecież są serwisy samochodowe, jest pomoc drogowa, w zasadzie co za problem? Ale jak tak nie mam. Sprawy zawodowe na pierwszym miejscu, a sytuacja, która mnie spotkała, zdezorganizowała mi misternie opracowany plan dnia.

Oczywiście zdarzało się, że pojazd odmawiał posłuszeństwa, ale oddając go do naprawy do warsztatu, czy serwisu różnie to wyglądało.

Spotykałam się z tym, że Pan mechanik zobaczywszy kobietę, bez mała chciał wymieniać mi połowę samochodu, oczywiście za wysokie wynagrodzenie, zapewne nieadekwatne do tego co powinno być zrobione. Tym razem też tak pomyślałam. Przecież kompletnie się na tym nie znam. Znów, będą pytania, na które nie będę potrafiła odpowiedzieć, bo mechanika samochodowa, to absolutnie nie moja domena. Może po prostu jestem prawdziwą kobietą, która tylko leje paliwo i jedzie. Potem wmawianie, że naprawa trudna, skomplikowana, długotrwała i bardzo kosztowna.

Cóż, nie miałam innego wyjścia. Trzeba było brać byka za rogi, bo samo by się nie zrobiło. Dzwonię więc do serwisu, opisując objawy pacjenta, nie siląc się na postawienie diagnozy. Na wiele pytań nie potrafiłam odpowiedzieć, ale po drugiej stronie słuchawki, Pan wyrozumiały, grzeczny, a przede wszystkim podchodzący do takiego laika jak ja ze stoickim spokojem. Podchwyciwszy moją retorykę mówi: Proszę się nie martwić wyleczymy pacjenta, najszybciej jak to jest możliwe. Zabierzemy go do szpitala, a Pani niech sobie spokojnie pracuje i  nie przejmuje się. Wszystko będzie dobrze”.

Stało się tak jak obiecał. Pacjent, zabrany, szybko i sprawnie, auto zastępcze dostarczone, a ja faktycznie mogłam zająć się swoimi sprawami. Problem został zdjęty z mojej kobiecej głowy. Dnia następnego dostałam szczegółowe informacje, wycenę, która tym razem nie była jakaś szokująca. Naprawa został wykonana, a pacjent wyleczony i  odstawiony do domu przez przyjemnego Pana z serwisu. Pacjent przestał być pacjentem, wyzdrowiał i ma się dobrze.

Dlaczego w ogóle opisuję tę sytuację? Dla mnie jest ważne, aby każdy wykonywał swoją pracę uczciwie i w najlepszy możliwy sposób. Sama tak postępuję. Życie jednak pokazuje często inne oblicza: nieuczciwość, nierzetelność, naciągactwo, itp. Przecież mam z takimi sytuacjami do czynienia na co dzień, jak Klienci przychodzą i proszą o prowadzenie spraw związanych z warsztatami samochodowymi, czy serwisami, które nienależycie wykonały swoje zobowiązania.

Często Klientami są właśnie kobiety, które wielokrotnie nie znają się na samochodach i można je dość łatwo oszukać. No bo baby o autach nie mają zielonego pojęcia. Może jedynie „blachary”, choć ponoć to określenie dotyczy zupełnie czegoś innego niż wiedzy o pojazdach.

Ważne jednak jest to, że jak oddajemy samochód do naprawy, to dochodzi do zawarcia umowy pomiędzy warsztatem, czy serwisem, a Klientem.

Umowa nie musi być sporządzona w formie pisemnej i tak w praktyce najczęściej się dzieje. Jeśli już nie zawieracie pisemnej umowy warto zadbać o to, aby powstał dokument, z którego wynikać będzie zakres naprawy, termin wykonania naprawy, określenie kosztów naprawy, czyli kosztorys.

Dobrze jest pamiętać o tym, że wynagrodzenie często uzależnione jest od nakładu pracy i materiałów wykorzystanych podczas naprawy. Zatem wstępnie określone wynagrodzenie może ulec zmianie. Jeśli wzrośnie ze względu na większą liczbę świadczonych usług, wówczas warsztat czy serwis ma obowiązek poinformowania o tym niezwłocznie. Klient musi wiedzieć o takiej sytuacji i wyrazić zgodę na podwyższenie kosztów naprawy.

W sytuacji, gdyby warsztat czy serwis wykonał  prace bez uzyskania zgody, nie może rościć sobie praw do wyższego wynagrodzenia. Jeśli mamy pisemną umowę lub dokumenty, o których wspomniałam powyżej, w przypadku ewentualnego sporu przed sądem łatwiej będzie nam wykazać swoje racje, a i większa szansa na wygranie sprawy.

Kobiety, kochajcie więc swoje samochody, a ja swój nadal jedynie lubię i pozostanę przy tym.

Życzę Wam, żebyście zostały potraktowane jak Klientki, tak jak ja zostałam potraktowana,  a nie jak głupie blondynki, którym można wszystko wmówić, bo są naiwne, bezrozumne i niewiadomo jeszcze jakie. A przede wszystkim życzę tego, aby umowy były dotrzymywane, a usługi naprawy samochodu wykonane należycie i w terminie.

6 uwag do wpisu “Kobiety kochają swoje samochody

  1. Oczywiście, że nie każdy musi się znać na samochodach, niezależnie od tego czy jest kobietą, czy mężczyzną. Przede wszystkim chodzi o to, aby być jako Klient rzetelnie i uczciwie potraktowanym.

  2. Masz podobnie jak i ja. Lubię swoje auto, lubię prowadzić. Warto jednak pamiętać o tych zasadach, które napisałam. Jeśli już nie umowa, bo w praktyce to różnie bywa, to warto prosić o szczegółowy kosztorys prac jakie mają być wykonane i co konkretnie ma być zrobione. To jest po to, aby nie narazić się, że początkowo umawiamy się na naprawę za np. 1000,00 zł, a potem z niewiadomych przyczyn okazuje się, że kwota jest znacznie większa do zapłacenia.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s