„No i masz Babo placek”
Czy znacie to powiedzenie? Zapewne tak. Kiedy go używamy? Najczęściej w sytuacjach nieszczęśliwych dla nas, kiedy jesteśmy zaskoczeni biegiem sprawy i kiedy znajdujemy się w okolicznościach dla nas niesprzyjających i kłopotliwych.
Taką niepożądaną sytuacją jest m.in i ta, gdy oczekujemy zapłaty należnej nam kwoty np. od kontrahenta, czy od osoby, której pożyczyliśmy pieniądze, a nie otrzymujemy tego co się nam należy. Wówczas kontrahent przestaje być kontrahentem, znajomy przestaje być znajomym, a staje się naszym dłużnikiem.
Co robić żeby odzyskać nasze należności?
Na pewno działać, z chowania głowy w piasek, z siedzenia i narzekania nic nie wynika.
Warto rozmawiać.
Jeżeli minął termin zapłaty kwoty, która nam się należy, na początku warto porozmawiać dlaczego dłużnik nie spełnia swojego zobowiązania. Może być przecież taka sytuacja, że zapomniał, zgubił fakturę lub tym podobne. Po krótkiej rozmowie i wyjaśnieniu sprawy często następuje zapłata określonej kwoty i wówczas mamy sprawę załatwioną.
Oczywiście nie zawsze tak się zdarza, ale rozmowa jest potrzebna, bo można uzgodnić nowy termin płatności, doliczyć odsetki za zwłokę i w ten oto sposób dogadamy się z naszym dłużnikiem.
Warto jednak w takiej sytuacji odebrać pisemne oświadczenie od dłużnika, w którym potwierdzi istnienie długu, zadeklaruje spłatę w określonym terminie. Jest to o tyle ważne, bowiem dłużnik potwierdza istnienie długu, czyli dochodzi do uznania tego długu, a zatem w ten sposób przerywamy bieg przedawnienia, a ponadto uzyskujemy dowód na to, że dłużnik nie kwestionuje długu. W razie konieczności skierowania sprawy na drogę sądową łatwiej będzie nam dochodzić swojego roszczenia.
Kiedy dłużnik jednak nas unika.
Niestety to się zdarza. Często schemat zachowań dłużnika wygląda tak: najpierw odbiera od nas telefony, obiecując, że odda dług, nawet podając konkretny termin. Potem wykręca się różnymi powodami typu: zapomniał, nie miał czasu, już za chwilę dokona przelewu, itp. My czekamy z niecierpliwością aż nasze pieniądze znajdą się u nas, a tu nic. Dzwonimy więc dalej, wysyłamy smsy. Co robi nasz dłużnik? Nie odbiera telefonów, nie odpowiada na smsy, zachowuje się tak jakby zapadł się pod ziemię. Myślimy wtedy: „no to koniec, nie odzyskam długu”.
Nie załamujmy rąk, bo możemy działać dalej.
Możemy np.
– zlecić odzyskanie naszego długu firmie windykacyjnej,
– możemy sprzedać nasz dług osobie trzeciej,
– możemy skierować sprawę na drogę postępowania sądowego.
Zlecenie windykacji
W dzisiejszych czasach jest to dość powszechna forma odzyskiwania swojego długu, choć najczęściej decydują się na to przedsiębiorcy. Zlecając odzyskanie naszych pieniędzy firmie windykacyjnej, warto skorzystać ze sprawdzonych firm, działających na tym rynku, a jest ich nie mało. Najczęstszą formą rozliczeń jest wynagrodzenie prowizyjne, choć oczywiście zdarzają się inne. Z praktyki wiem, że zdarza się, iż wysokość prowizji zależy od wysokości dochodzonego długu, od form zabezpieczenia określonych w umowach pomiędzy wierzycielem i dłużnikiem, okresu przedawnienia, itp.
Sprzedaż długu
Na rynku istnieje wiele firm, które „skupują” długi. Warto oczywiście zastanowić się nad takim rozwiązaniem. Pamiętać jednak należy, że wybierając ten model, wprawdzie pozbywamy się kłopotu, ale nie uzyskujemy sto procent naszego długu. Cena, którą uzyskamy za sprzedaż długu, często jest uzależniona od parametrów, o których wspomniałam powyżej. Warto jednak zastanowić się nad takim rozwiązaniem, jeśli chcemy szybko pozbyć się długu i wychodzimy z założenia, że „czasami trzeba trochę stracić, żeby zyskać”.
Droga sądowa
Jeśli nie zadowalają nas drogi wspomniane powyżej, możemy wówczas skorzystać z drogi sądowej. Przed skierowaniem sprawy do sądu, proponuję najpierw do naszego dłużnika wysłać wezwania do zapłaty, w którym określamy kwotę, która nam się należy wraz z odsetkami, sposób spłaty zadłużenia, termin spłaty. Wysyłając takie wezwanie zadbajmy o to, aby mieć dowód nadania takiej przesyłki i potwierdzenie, że dłużnik ją otrzymał. Jeśli na wezwania do zapłaty nie ma żadnej reakcji, wówczas przystępujemy do skierowania sprawy na drogę sądową. Sprawę sądową inicjuje pozew o zapłatę, który musi być opłacony, aby sprawa była rozpatrzona.
Dobrą jednak wiadomością jest to, że w przypadku gdy sprawę sądową wygramy, tzn. sąd zasądzi na naszą rzecz roszczenie od pozwanego dłużnika, wówczas dłużnik winien nam zwrócić także poniesione koszty postępowania sądowego oraz koszty zastępstwa procesowego, jeśli korzystamy z pomocy prawnika.
Gdy mamy prawomocny wyrok.
Niestety jeszcze musimy trochę podziałać. Mianowicie należy uzyskać tytuł wykonawczy i złożyć sprawę do komornika, aby ten rozpoczął egzekucję należnej kwoty od dłużnika. Ten etap oczywiście będziemy mieć z głowy, jeśli dłużnik po procesie od razu zapłaci nam zasądzoną kwotę wraz z kosztami, o których mowa powyżej.
Gdy przystępujemy do etapu komorniczego, warto pamiętać, że komornik może zwrócić się o wpłatę zaliczki na poczet kosztów egzekucji. Zaliczka ta zostanie zwrócona dopiero, jak komornik wyegzekwuje należności od dłużnika. Jeśli dłużnik nie będzie miał żadnego majątku podlegającego egzekucji, wówczas wpłacone komornikowi zaliczki powiększą jedynie nasze zadłużenie w stosunku do dłużnika. Gdy początkowo okazało się, że egzekucja jest bezskuteczna, możemy wszcząć ponowną egzekucję w ciągu 10 lat od jej umorzenia lub rozpocząć inne działania związane z poszukiwaniem majątku dłużnika. Do nich należy postępowanie o wyjawienie majątku dłużnika lub powództwo w stosunku do osób trzecich, które być może można pozwać w związku z niewypłacalnością dłużnika (np. członkowie zarządu spółki kapitałowej albo najbliższa rodzina, która została obdarowana przez dłużnika).
I na koniec
Czytając ten wpis możecie dojść do wniosku, że odzyskiwanie swoich pieniędzy to jest droga przez mękę. Nie przeczę, że w wielu wypadkach tak jest. Droga żmudna, kosztowna i długotrwała. Jak się więc przed czymś takim ustrzec? Przede wszystkim zadbać o swoje interesy już przy sporządzaniu umowy z naszym kontrahentem lub spisując umowę pożyczki z osobą fizyczną. Jest szereg zabezpieczeń, dzięki którym możemy uniknąć tych karkołomnych sytuacji, ale o tym, to już w następnych postach.
No placek został zjedzony
Zdecydowanie tak.
:D