A WŁAŚNIE, ŻE WINNI!

W jednym z naszych ostatnich postów poruszyłyśmy temat prześladowania w szkole. Od tamtej pory sporo „krążyłyśmy” po innych blogach, czytając posty i komentarze na ten temat – głównie po to, by przekonać się, jak bardzo „popularny” jest ten temat. Naszą uwagę zwrócił pojawiający się w niemal wszystkich przedstawianych historiach motyw – bezkarność nie tylko dzieci, ale i nauczycieli.

Dlatego postanowiłyśmy zająć się tą sprawą i opisać jak kształtuje się w świetle prawa zakres odpowiedzialności.

No cóż, szkoły dbają o image – oskarżenie o nieodpowiednią opiekę nad dziećmi niezbyt dobrze na niego wpływa, często zdarza się więc, że w momencie zaistnienia takiej sytuacji spotykamy się z natrętnymi próbami „zamiecenia spraw pod dywan”. Jedna z nas, komentując odkrycia, przytoczyła historię swojej koleżanki, której syna pobito na długiej przerwie w szkole. Dyrektorka najpierw zareagowała uprzejmym uśmiechem i głęboko filozoficznym stwierdzeniem „dzieci zawsze będą dziećmi”, a potem, gdy wybrana metoda okazała się nieskuteczna, za wszelką cenę starała się przekonać mamę chłopca, że to on sprowokował swoich dręczycieli.

Nazywam ich tak nie bez powodu, gdyż już wcześniej zgłaszane były do szkoły podobne sytuacje – dziecko było przez swoich kolegów szturchane i szczypane, kiedy Pani pisała coś na tablicy, padały też niecenzuralne słowa pod jego adresem. Pani wychowawczyni na wieść o tych zdarzeniach obiecała (jak twierdzi koleżanka, chyba tylko dla świętego spokoju), z chłopcami porozmawiać.

Rozmowa zakończyła się „ogromnym sukcesem” Pani pedagog – dwa dni później dziecko wróciło do domu w połowie lekcji, z rozciętą wargą i krwawiącym łukiem brwiowym, co okazało się być „nagrodą” za donoszenie, hojnie zaserwowaną przez upomnianych.

Zatem pytanie brzmi – co dalej można z tym fantem uczynić?

W tym wypadku, ewidentny jest błąd po stronie szkoły. Nie chodzi nawet o fakt załatwienia tej sprawy przez wychowawczynię, choć do tego też można mieć zastrzeżenia, ale po pierwsze o to, że dziecko zostało pobite w szkole, a po drugie – po całym zdarzeniu wyszło z niej niezauważone i wróciło bez opieki do domu.

Zarówno za pobicie dziecka, jak i w sytuacji, gdyby w chwili, kiedy powinno ono przebywać w szkole zdarzył się inny wypadek, może odpowiadać szkoła. Nie mówimy tu jedynie o odpowiedzialności dyscyplinarnej lub karnej, o czym czasami możemy usłyszeć w mediach, a odpowiedzialności odszkodowawczej szkoły za jej zaniedbania.

Jakie są podstawy odpowiedzialności szkoły?

Szkoła odpowiada na zasadach ogólnych prawa cywilnego (art. 417 i dalsze Kodeksu Cywilnego). W polskim systemie dotychczas było bardzo mało wyroków z tego zakresu. Przykładem tego jest pozew Mikołaja z Kalisza, o którym pisała Gazeta Wyborcza Zostało pozwane gimnazjum. Szkoła została uznana za winną i Sąd zasądził odszkodowanie i zadośćuczynienie – w sumie ponad 18 tys. złotych.

Przykład Mikołaja pokazuje, że szkoła, odnosząc się do porównania naszej koleżanki, to wcale nie koń, co najwyżej kucyk, któremu, jeżeli jest to usprawiedliwione, można postarać się „dokopać”. Biorąc pod uwagę koszty, na jakie narażeni są rodzice, kiedy ich dziecku stała się krzywda (nie tylko koszty leczenia w szpitalu, ale również np. wizyty u psychologa), być może warto zastanowić się, nad taki rozwiązaniem i walczyć o zadośćuczynienie finansowe. Naprawdę warto.

4 uwagi do wpisu “A WŁAŚNIE, ŻE WINNI!

  1. To jest BARDZO powszechne we wszystkich szkolach! Moja corka byla dreczona przez kolegow z klasy przez DWA LATA! Dopiero zmiana szkoly pomogla, ale koszty terapii psychologicznej byly kosmiczne! dobrze, ze w koncu pojawil sie taki artykuł. Jest szansa, ze szkoly sie wezma do roboty i zadnemu dziecka nie stanie sie krzywda

    1. Zgłaszałaś to komuś? Jak reagowała szkoła? Moim zdaniem, jeżeli przez dwa lata nikt nie zwrócił uwagi na problem, to szkoła już nie tylko szkoła powinna zapłacić, ale dyrektor też – głową. To skandal, żeby dziecko musiało iść na terapię przez to, że chodzi do szkoły!

  2. Zgadzamy się w zupełności – to skandal! Dlatego też namawiamy, aby a takich sytuacjach podejmować zdecydowane kroki i szkołę pozwać, szczególnie, jeżeli, cytując komentarz Poszkodowanej – koszty terapii są kosmiczne.

    Nie powinniśmy płacić za nie swoje błędy!

  3. Bez przesady też tym chuchaniem na dzieci, czasami się kłócą, uderzą i tak jest zawsze. Sama pamietam jak biłam się z kolegami czy koleżankami a tydzień później była sztama. Dzieci czasmai same muszą sobie poradzić bo później będzie tylkogorzej, jeszcze bardziej będą dręczone. (Oczywiscie nie mam na mysli jakichs skrajnych przypadków tylko zwykle bijatyki w szkolach, które są i zawsze będą)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s