Sąd to naturalne środowisko prawników, choć jak się okazuje nie wszyscy prawnicy specjalizują się w sprawach procesowych. Znamy takich kolegów, którzy ze zdecydowanym przekonaniem deklarują, że kodeks postępowania cywilnego, czy karnego to „książka”, która u nich się nie przyjęła. W dobie coraz silniejszych specjalizacji pamiętajmy, że nie ma specjalistów od „wszystkiego”. Co raz powszechniejszym staje się u prawników świadczenie pomocy prawnej tylko z określonej dziedziny prawa np. z wyłączeniem „procesówek”. Zdarza się, że prawnicy nie posiadają nawet togi (tzn. mecenasowy sądowy atrybut) i na próżno oczekiwać spotkania z nimi w „kultowym” już barze w tzw. Dużych Sądach w Warszawie przy Al. Solidarności. Jeśli natomiast ktoś już posiada togę i zdarza mu się chadzać do baru przy Al. Solidarności, to oczekujmy od niego, że przygotuje klienta, często, do pierwszego w życiu, spotkania z Wysokim Wymiarem Sprawiedliwości w osobie Wysokiego Sądu.
Praktycznie od każdego z klientów, którzy pierwszy raz mają niekwestionowaną „przyjemność” przekroczyć próg jakiegokolwiek sądu, słyszymy podobne pytania: jak mam się ubrać? Czy mam włożyć krawat? Czy Pani Mecenas będzie ze mną? Gdzie mam usiąść? Czy mogę mieć notatki?
Pomimo przygotowania klienta przed pierwszą wizytą przed Wysokim Sędziowskim Majestatem zdarza się, że gdy sąd wywołuje sprawę z wokandy (lista spraw rozpoznawana tego dnia na danej Sali przez konkretny skład sędziowski) pełnomocnik wchodzi na salę rozpraw, odwraca się i wówczas stwierdza, że z niewyjaśnionych mu przyczyn jego klient stojący przed chwilą z nim na korytarzu pozostał na nim. Gdy zorientowawszy się co się stało i zza drzwi sali rozpraw informuje klienta , że sąd na niego też czeka. Z punktu widzenia pełnomocnika takie sytuacje bywają zabawne, ale są także całkowicie zrozumiałe. W okolicznościach Wysokiego Majestatu Sądu wobec nierzadko pierwszej z nim przyjemności, stres i roztargnienie jest całkowicie uzasadnione.
Niezrozumiałym jest jednak to, że zdarza się, że Profesjonalni Pełnomocnicy (Ci w togach) nie przygotowują swych klientów na spotkanie z sądem, a jeśli nawet przygotowują to zupełnie nie zwracają uwagi na to jak ich klienci reagują na obecność Wysokiego Sądu.
Poruszamy tę kwestię dlatego, że ostatnio jedna z nas miała przyjemność występować w imieniu i na rzecz swojego klienta (a więc w jego sprawie) przeciw pełnomocnikowi, który zwracając się do wysokiego sądu mówił siedząc i nie reagował na śmiech swojego Mocodawcy. Po kilku upomnieniach Sąd zmuszony był do upomnienia także Mecenasa wskazując, że to nie jest chyba jego pierwsza wizyta w sądzie (a może była…) oraz zagrożenia Klientowi owego Mecenasa wymierzeniem finansowej kary porządkowej i obowiązkiem opuszczenia sali rozpraw. Skończyło się na przeprosinach i dalszym zachowaniu powagi na sali rozpraw. Sytuacja może zabawna, dobra na scenariusz filmowy, a nie na prawdziwe życie i rozprawy w sądzie.
Drogie Panie pamiętajcie szczególnie jeśli pierwszy raz stajecie przed sądem: po pierwsze nie obawiajcie się zadawać swym pełnomocnikom wielu pytań (nie ma bowiem głupich pytań) – przecież za te odpowiedzi mniej lub bardziej merytoryczne, im płacicie, po drugie pytajcie, jak wygląda procedura sądowa, co się będzie działo,
po trzecie jak zwracać się do sądu, czy trzeba odpowiadać na stojąco co by się nie działo na Sali rozpraw mówiąc do sądu wstajemy (chyba, że ze względów zdrowotnych lub z racji wieku sąd pozwoli nam pozostać w pozycji siedzącej), po czwarte na sali rozpraw- zawsze zwracamy się do sądu (poza sytuacjami, gdy potrzebujemy naszemu pełnomocnikowi szepnąć do ucha, że świadek czy druga strona mija się z prawdą)!
A w następnych postach krótkie instrukcje dotyczące dobrej współpracy Klientów i pełnomocników, a także krótkie instrukcje jak zachować się przed sądem, aby to wydarzenie było dla wszystkich jak najmniej stresujące.