Dzień dobry, zaczynamy nowy tydzień i przychodzę z nowym informacjami.
Dzisiejszy wpis zatytułowałam „O wolności w różnych odsłonach”, bo tak właśnie będzie.
Wolność, co do zasady, oznacza brak przymusu i możliwość działania zgodnie z własną wolą. Oczywiście nie doświadczamy w pełni wolności, bowiem ograniczają nas obowiązujące normy prawne, normy społeczne, etyczne itd. Jest to zupełnie zrozumiałe. Normy te jednak gwarantują nam w niektórych obszarach życia wolność i tam gdzie ją mamy nikt nie ma prawa jej ograniczać. Czy ją mamy, czy nie, to już zupełnie inne sprawa.
Nie tylko ludzie chcą doświadczać pełnej wolności. Tak, tak, wiem co piszę. Rano jak rozpoczęłam tzw. „prasówkę”, aby dowiedzieć się co ciekawego słychać w Kraju i na świecie przeczytałam o spektakularnej ucieczce stada byków. Miało to miejsce w okolicy Prudnika. Z uwagi na to, że stado było duże, zaangażowało się sporo osób, aby „uciekinierów” doprowadzić do ich właściwego miejsca pobytu.
Dlaczego byki uciekły i czym się kierowały? Niewiadomo. Może po prostu chciały poczuć zew wolności. Najważniejsze jednak w tej historii jest to, aby nikomu nic się nie stało, ani bykom, ani ludziom.
Czy ludzie chcą wolności? Zdecydowanie, bo wolność to m.in. swobodny wybór, życie w sposób w jaki się chce i możliwość podejmowania decyzji jakie się chce, bez narzucania zdania, czy opinii przez kogokolwiek.
A teraz do rzeczy.
Istotnym prawem do wolności jest m.in. prawo konsumenta do podejmowania wyborów, choćby w zakresie zakupów. Żeby jednak konsument mógł podjąć właściwą dla siebie decyzję, to co się Jemu oferuje, choćby w zakresie cen produktów, musi być oparte na uczciwych i przejrzystych zasadach.
No to przechodzimy do prawa.
Od 28 maja br. obowiązuje dyrektywa unijna, zwana „Omnibus”. Jej celem jest ochrona konsumentów przed nieuczciwymi praktykami handlowymi. Dotyczy to przede wszystkim sytuacji, gdzie sklepy najpierw podwyższały ceny za swoje produkty, a następnie je obniżały do początkowego poziomu, podjąć wszem i wobec, że stosują promocję na xxxx procent. Wobec tego wielokrotnie konsumenci byli „nabijani w butelkę”, będąc przekonanymi, że kupowali towar np. obniżony o 50%, podczas, gdy początkowo cena była taka jak przed obniżką.
Czy zatem te spektakularne obniżki podczas Black Friday i innych promocji to „zwykła ściema”?
Oczywiście nie da się jednoznacznie udzielić takiej odpowiedzi, bo każdy przypadek musiałby być indywidualnie przeanalizowany. Przecież nie każdy przedsiębiorca stosuje nieuczciwe praktyki wobec konsumentów. Nie mniej jednak chcąc chronić tych ostatnich powstała dyrektywa „Omnibus”, a jakie będą jej efekty? Zobaczymy.
Ważne, że Omnibus zobowiązuje, aby sprzedawca informował o najniższej cenie z ostatnich 30 dni przed wprowadzeniem promocji. Jeżeli towar jest w sprzedaży krócej niż 30 dni, wówczas należy podać najniższą cenę od rozpoczęcia sprzedaży. Ma to dotyczyć nie tylko ceny na półce, ale też ceny w sieci oraz reklamy. Naruszenie tej zasady może doprowadzić do ukarania nieuczciwego sprzedawcy karą sięgającą nawet dwadzieścia tysięcy złotych. A przy nazwijmy to „potrójnej recydywie” kara będzie dwukrotnie większa.
Oczywiście kwestii, które zostały uregulowane w tej dyrektywie jest znacznie więcej. Opisuję tą jedną, bo ona w moim przekonaniu jest najistotniejsza. Kto bowiem nie korzysta z promocji? Nie napiszę, że wszyscy, bo przecież tego nie wiem. Dużo osób jednak jak widzi, że może coś kupić taniej, to po prostu to robi.
To jeszcze nie koniec.
Ponieważ jest to dyrektywa UE, zatem Państwa członkowskie muszą ją implementować do krajowego systemu prawnego. Polska niestety nie wdrożyła dotychczas tej dyrektywy poprzez wprowadzenie stosownych przepisów do ustaw tzw. konsumenckich. Co zatem może zrobić konsument? Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie tej dyrektywy do polskiego porządku prawnego. Wówczas nie ma żadnych wątpliwości, co wolno, a czego nie wolno, ale o tym nie decyduje przecież konsument, a ustawodawca.
Jeśli mamy taką sytuację jaką mamy, co robić? Przy braku regulacji krajowych konsument w sporze sądowym z przedsiębiorcą nie może wprawdzie powołać się bezpośrednio na dyrektywę, ale może wystąpić przeciwko Państwu o ukaranie za brak implementacji dyrektywy do porządku prawnego w Polsce. W takim przypadku Państwo niejako zostaje zmuszone do uniemożliwienia prowadzenia działalności takiego nieuczciwego przedsiębiorcy w trakcie trwania procesu. Oczywiście tenże przedsiębiorca może wystąpić przeciwko Polsce, że podęła takie działania. Z uwagi na to, że rodzi to dość skomplikowaną sytuację prawą, pominę ten wątek.
Tak czy siak rozwiązania prawne istnieją, aby bronić swoich praw jeśli zajdzie taka potrzeba. Jak się rozwinie dalej sytuacja i kiedy stosowne przepisy wejdą w życie w Polsce, na pewno dam znać.