Przed metą.

Nasze życie to suma różnych doświadczeń tych miłych i niemiłych. To także walka z przeciwnościami losu, stykaniem się z problemami, które jakoś trzeba rozwiązać. Niektóre sprawy toczą się latami i są wyczerpujące fizycznie, psychicznie, finansowo. Szczególnie dotyczy to spraw sądowych. Rzadko zdarza się, że przebiegają one szybko, sprawnie i bezproblemowo. Sąd to przecież miejsce, gdzie rozstrzygane są spory między stronami, gdzie sąd tenże ma ustalić, kto ma rację, kogo „nagrodzić”, a kogo „ukarać”.

Znam z doświadczenia zawodowego z pracy z Klientami, że nieraz bywa im ciężko, że mają wszystkiego dość, że chcą wycofać się ze spraw, pomimo, że widać, iż racja jest po ich stronie i mamy dużą szansę na wygranie.

Dlaczego tak się dzieje? No właśnie, poprzez to, że konflikty istnieją latami, że nieraz w sądach trwa to niemiłosiernie długo, że już sam pobyt w świecie Temidy jest dla nich stresem i mówią dość, nie damy rady. Co ciekawe, często takie „poddanie” się dopada ludzi w zasadzie już pod koniec sprawy.

Jak mawia moja przyjaciółka, najtrudniej jest przed metą. Faktycznie tak, jest trudno i nieraz to widzę i doświadczam.

Co robię w takich sytuacjach? Podtrzymuję Klientów na duchu, wspieram. Nieraz im mówię, proszę zobaczyć ile już przeszliśmy razem, że najgorsze już za nami. Dalej, to już tylko „z górki”. Dajemy radę, wytrwamy, doprowadzimy sprawę do końca.

Pomimo tego, nie zawsze się udaje. Zapewne to zależy indywidualnie od osobowości, wytrzymałości psychicznej, umiejętności radzenia sobie ze stresem. Oj, przyczyn jest wiele i można by pisać, pisać i pisać.

Poruszyłam tę kwestię m.in. dlatego, żeby uświadomić tym, którzy borykają się z podobnymi problemami, iż nie są odosobnieni i jedyni. Że wiele osób reaguje podobnie, że opadają im ręce, że mają dość. Jednak pomimo tego jest rzesza tych, którzy jednak walczą do końca.

Ku pokrzepieniu, mogę podać, że mnóstwo osób, pomimo, że przed przysłowiową metą nie dawało rady, jednak wytrwali do końca i osiągnęli sukces. Sami wiecie, ile daje siła, wytrwałość, determinacja. Z mediów, przecież znamy masę takich spraw, gdzie np. ludzie zostali niesłusznie osądzeni, a jednak nie poddali się i o prawdę walczyli do końca. Nie twierdzę, że wszystkim się udaje, sama też mam takie doświadczenia zawodowe. Nie mniej jednak wychodzę z założenia i tak doradzam, że skoro zdecydowaliśmy się na określone kroki i działania wytrwajmy w tym nawet jak po drodze dopada nas zwątpienie, brak wiary, czy kłody są kładzione pod nogi. To, że może przyjść zwątpienie, to przecież naturalne, w końcu jesteśmy ludźmi i możemy właśnie tak odczuwać. Pamiętajcie, że jak jesteście przed metą, a jest Wam trudno, nie przejmujcie się, tak się zdarza.

Życzę więc wytrwałości, cierpliwości, konsekwencji, bo to droga do osiągnięcia tego co się chce osiągnąć, w sprawach sądowych też.

Oczywiście w sprawach procesowych nie mogę pominąć kwestii, że sama wiara nie wystarczy, że trzeba mieć dowody, aby sąd przekonać do swoich racji. Połączywszy te wszystkie elementy, można zakończyć bój wynikiem pozytywnym.

Co ciekawe, mam taką Klientkę, która jak się pojawiła u mnie ze sprawą, to pomyślałam oj, łatwo nie będzie. Sprawa trudna, skomplikowana, a Klientka wpadła w niezłe tarapaty. Oczekiwałam, nawet tak standardowo, płaczu z Jej strony, złej kondycji psychicznej, a tu wręcz odwrotnie. Wprost powiedziała, że ma świadomość powagi sytuacji, ale na prawie nie zna się, więc przyszła o pomoc, ale gotowa jest do boju, bez narzekania i marudzenia. Nawet stwierdziła, żebyśmy szybko wzięły się do pracy, bo nie ma co ciągnąć tego problemu jeszcze dłużej. Byłam nieco zdziwiona, bo po zapoznaniu się ze sprawą wiedziałam, że łatwo nie będzie, a proces w sądzie będzie na pewno trwał kilka lat. Jednak Ona stwierdziła, że przecież samo nic się nie rozwiążę. Jak zostawi tę sprawę bez załatwienia to przecież będzie jeszcze gorzej. Fakt, trudno nie przyznać Jej racji. Obie wzięłyśmy „byka za rogi”. Choć były momenty, że to ja sama, miałam wątpliwości i w rozmowach dzieliłam się oczywiście swoimi spostrzeżeniami. Co ciekawe, Klientka szybko stawiała mnie do pionu, mówiąc „Pani Mecenas, a co to za mina, co to za narzekanie. Głowa do góry i do przodu”. Było mi nawet trochę wstyd za moje reakcje. Ona jest właśnie przykładem osoby konsekwentnej, zdeterminowanej, ale i optymistycznie patrzącej w przyszłość. Śmieję się czasami, że Jej optymizm jest zaraźliwy. Sama nawet jak miałam jakieś kłopoty dnia codziennego, przypominała mi się moja Klientka z takim podejściem do życia i od razu lepiej robiło mi się na duszy.

Wracając jednak do głównego motywu, że przed metą jest najciężej, to prawda, ale ważne, żeby do tej mety dotrzeć i tego należy się trzymać i tyle w temacie, jak mawia klasyk.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s