Mniam, mniam …….
Nie da się ukryć, że dzisiejsze dzieci mniej się ruszają niż kiedyś. Na ulicach widzimy też coraz więcej otyłych maluchów. Poza oskarżanymi o wszystko grami komputerowymi i telewizorem, na pewno na to ma spory wpływ łatwiejszy dostęp do niezdrowego jedzenia. Chyba nie mamy wątpliwości co do tego, że dzieci mają większy wybór chipsów i słodyczy niż zdrowych przekąsek. Nie myślmy jednak, że nasze pociechy są gorsze od europejskich. Wszystkie rozwinięte kraje maja problem z otyłością wśród młodzieży i starają się z nim walczyć. Kilka lat temu głośno było np. o akcji Jamiego Olivera w Wielkiej Brytanii, który postanowił odmienić jedzenie w szkołach i jeździł po nich, gotował i chodził przebrany za warzywa. Nasz Parlament również postanowił zainteresować się jedzeniem serwowanym uczniom i choć raczej nie zobaczymy rządzących w stroju brokułów, to śmieciowe jedzenie znika ze szkół.
Pojawiły się nowe przepisy, które wymuszają wprowadzenie wyłącznie zdrowego jedzenia i napojów do szkół i przedszkoli. Od 1 września we wszelkich placówkach związanych z edukacją dzieci i młodzieży, obowiązują wytyczne wartości odżywczych jakie mają mieć produkty sprzedawane w sklepikach, automatach, czy podawane w stołówce. Co więcej, dyrektor ma obowiązek sprawdzania i pilnowania tego, gdyż w przeciwnym razie na szkołę zostaną nałożone kary pieniężne.
Co od teraz będą jadły nasze dzieci?
Zacznijmy od słodyczy: według nowych wytycznych, produkty dostępne w szkołach nie mogą zawierać więcej niż 100 g barwników, cukrów, czy soli, co w bardzo łatwy sposób eliminuje wszelkie słodycze itp. Poza tym, słodzić można jedynie miodem. Pojawić natomiast mają się produkty mleczne: różnego rodzaju jogurty i kefiry. Wiemy, jak ważne jest mleko dla rozwoju naszych dzieci (w końcu „Pij mleko będziesz wielki!”) i na pewno wiele z nich będzie zadowolonych z takiej możliwości.
Typowym posiłkiem każdego młodziaka jest kanapka. I nie zabraknie ich na szkolnych sklepikowych półkach, jednak będą musiały spełnić ministerialne wymagania. Nie może być w nich majonezu, czy serka topionego, a jeśli chodzi o przetwory mięsne to można dodawać tylko te o niskiej zawartości tłuszczu. Poza tym mogą być też przetwory z ryb, jajka czy oczywiście warzywa. Chleb użyty do przygotowania kanapki może być tylko razowy, pełnoziarnisty lub bezglutenowy.
Dodatkowo w sprzedaży będą też soki owocowe i warzywne, o krótkim terminie przydatności do spożycia. Powstały już nawet automaty, które oferują zdrowe napoje i sałatki owocowe. Na miejscu mają być również przygotowywane różnego rodzaju koktajle, a do przegryzienia sprzedawane wszelkie pestki i nasiona. Bardzo ważnym celem jest także dążenie do tego, aby w każdej szkole była dostępna bezpłatnie woda. Okazuje się bowiem, że wiele dzieci jest odwodnionych.
Nawet w stołówkach zajdą zmiany! Od teraz nie ma pełnej dowolności w doborze posiłków serwowanych uczniom. Raz w tygodniu musi być ryba, ograniczono również liczbę potraw smażonych. Do każdego obiadu muszą być również dodane warzywa.
Już widzę, jak moje dziecko zajada się tym „zdrowym” jedzeniem.
Wszystkie dobrze wiemy, że większość maluchów nie zachwyca się na widok brukselki tak jak na widok chipsów. Eksperci twierdzą jednak, że jeżeli jedynie takie jedzenie będzie dostępne, szybko się przyzwyczają i zmienią nawyki żywieniowe. A poza leczeniem otyłości, celem wprowadzanych zmian jest również pewnego rodzaju prewencja. W ten sposób młodzi ludzie mają przyzwyczajać się do zdrowego odżywiania. Nauczyć się, co jest zdrowe i pożyteczne, a co nie. W końcu dorosłym ludziom bardzo ciężko odzwyczaić się od ulubionych, często tłustych potraw.
Tak naprawdę i my możemy się wiele nauczyć dzięki tym zmianom. Słuchając opowieści naszych dzieci, o tym, co było na obiad w szkole, czy jakie kanapki tym razem przygotowała pani ze sklepiku – możemy czerpać inspirację do naszych posiłków. W końcu na niczym nam tak bardzo nie zależy, jak na zdrowiu oraz długim i szczęśliwym życiu naszych dzieci.